Obywatel Ukrainy jechał pod prąd na drodze ekspresowej. Mamy nagranie
Oprac.: Krzysztof Mocek
Zarzut narażenia innych uczestników ruchu na niebezpieczeństwo usłyszał kierujący BMW, który jechał „pod prąd” na drodze S17 na granicy powiatów lubelskiego i puławskiego. Lubuska policja opublikowała film z tego zdarzenia.
W ubiegłym tygodniu do lubelskich policjantów trafił film, na którym kierowca samochodu osobowego jedzie "pod prąd" trasą S17, w kierunku Warszawy. Z filmu wynika, że kierowca wjechał na niewłaściwą drogę na węźle Nałęczów, na wysokości miejscowości Przybysławice. Następnie, "uciekając" przed pojazdami jadącymi z naprzeciwka, przemieszcza się skrajnym pasem ruchu przez kilka kilometrów, po czym na zjeździe w Markuszowie wraca na właściwą drogę.
W wyniku podjętych przez policjantów czynności, kierowca BMW został zatrzymany następnego dnia, tuż przed przejściem granicznym w Lubaczowie na podkarpaciu.
Okazało się, że był nim 40-letni obywatel Ukrainy, który usłyszał zarzut narażenia innych uczestników ruchu na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Kierowca przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i wyraził chęć dobrowolnego poddania się karze. Badanie alkomatem wskazało także, że był on trzeźwy.
Nieuwaga może doprowadzić do wypadku
Jak pokazuje powyższy przykład, na drodze nie można sobie pozwolić nawet na moment dekoncentracji. Zwłaszcza na drogach szybkiego ruchu, gdzie chwila nieuwagi może doprowadzić do tragicznego zdarzenia.
Przykładem na to niech będzie sytuacja sprzed roku, kiedy policjanci zatrzymali 62-latka, który w środku nocy jechał autostradą A8 pod prąd. Co więcej - mężczyzna nie włączył w swoim samochodzie świateł, przez co był niewidoczny dla innych uczestników ruchu. Niebezpieczna podróż zakończyła się ostatecznie doprowadzeniem do trzech groźnych zderzeń. Za swoje czyny winny odpowiedział przed sądem.
***