O włos od tragedii. Wjechała Porsche do żłobka, jej tłumaczenie zwala z nóg
W Lublinie przy ulicy Strzeszewskiego doszło do groźnie wyglądającego zdarzenia. W przeszkloną ścianę żłobka wjechało Porsche, które rozbiło szybę i zatrzymało się dopiero wewnątrz budynku. Kierująca pojazdem kobieta tłumaczył, że pomyliła gaz z hamulcem. Na szczęście nikomu nic się nie stało.
Do niebezpiecznego zdarzenia doszło w poniedziałek ok. godziny 16:30 w Lublinie. Jak poinformowała Państwowa Straż Pożarna, funkcjonariusze otrzymali zgłoszenie o groźnie wyglądającym wypadku, który miał miejsce przy ulicy Strzeszewskiego. Z doniesienia wynikało, że powodem alarmu jest auto, które wjechało do budynku żłobka. Na miejsce szybko udały się oddziały ratownicze.
Po przybyciu na wskazany adres strażakom ukazało białe Porsche Macan, stojące na samym środku jednej z sal żłobka. Okazało się, że pojazd wjechał do budynku przez szklaną witrynę i zatrzymał się po się pośrodku pomieszczenia, w którym bawią się dzieci. Auto uderzyło przy tym w szafki z zabawkami.
Na szczęście nikomu nic się nie stało. Wszystko dzięki temu, że po godzinie 16.30 w sali nie było już dzieci. Jak przekazała mediom dyrektor placówki, w momencie zdarzenia w żłobku przebywała jedynie pracownica, która miała niebawem zamknąć budynek. Wszystkie dzieci zostały już odebrane przez opiekunów.
Policjantom, którzy przybyli na miejsce zdarzenia udało się ustalić, że samochodem kierowała 52-latka. Kobieta została przebadana na zawartość alkoholu we krwi, była trzeźwa. Jak sama tłumaczyła, powodem zdarzenia było pomylenie gazu z hamulcem.
Informacja ta wywołała niemałe poruszenie w mediach społecznościowych. Internauci okazali się bez litości dla sprawczyni, podkreślając, że jeśli faktycznie miała problem z rozpoznaniem pedałów samochodu, nigdy nie powinna zasiąść za jego kierownicą.
Zdarzenie ostatecznie zostało zakwalifikowane jako kolizja. Jej sprawczyni została ukarana mandatem.