Niebezpieczny zawód kierowcy

Według różnych danych w samych tylko polskich firmach transportowych brakuje dziś między 100 a 150 tys. kierowców. Chociaż pracodawcy, zwłaszcza zagraniczni, kuszą wysokimi zarobkami, coraz trudniej o chętnych do pracy "za kółkiem".

Jednym z powodów takiej sytuacji jest kryzys migracyjny i szerząca się przestępczość. Z najnowszych badań wynika, że aż 1/3 zawodowych kierowców obawia się w pracy o swoje bezpieczeństwo i nie chodzi wcale o strach przed kolizją czy wypadkiem drogowym.

Na zlecenie producenta systemów zarządzania flotami, firmy Inelo, wśród polskich kierowców zawodowych przeprowadzono ciekawe badanie. Wynika z niego, że aż 29 proc. osób związanych z drogowym transportem międzynarodowym przyznało, że wozi w kabinie "broń", którą określić można mianem "środków przymusu bezpośredniego". Najczęściej (18 proc. ankietowanych) jest to gaz pieprzowy lub (7 proc. odpowiedzi) paralizator. Wśród kierowców dużą popularnością cieszą się też: "ciężkie przedmioty" pokroju metalowego pręta (5 proc.), oraz "ostre narzędzia" (5 proc. ankietowanych), jak chociażby noże czy maczety. 2 proc, kierowców przyznało się, że wozi w kabinie swojej ciężarówki pałkę teleskopową, a 1 proc. - kij bejsbolowy!

Reklama

Jak informuje "Rzeczpospolita", z najnowszych danych holenderskiego Stowarzyszenia Ochrony Przewozów Transportowych TAPA wynika, że aż 72 proc. kradzieży odbywa się na niestrzeżonych parkingach, w czasie gdy kierowcy robią obowiązkową przerwę w jeździe.

Co ciekawe, napastnikom coraz częściej nie zależy wcale na przewożonym towarze. Wprawdzie prymitywne kradzieże polegające na rozcinaniu plandeki i "zrzucaniu" z naczepy łupów są na porządku dziennym, ale kradzione są nie tylko ładunki.

Największy lęk wśród kierowców budzą tzw. zagazowania. Napastnicy, podwijając uszczelki drzwi, wpuszczają do kabiny ciężarówki gaz paraliżujący i wyłamują zamki. Obudzony kierowca jest w pełni świadomy zaistniałej sytuacji, ale sparaliżowany gazem, pozostaje zupełnie bezradny. Może jedynie śledzić wzrokiem poczynania złodziei plądrujących  kabinę jego pojazdu.

Z ciężarówek coraz częściej ginie też paliwo oraz elementy wyposażenia. W całej Europie grasują bandy wyspecjalizowane w tego typu przestępstwach. Do kradzieży wystarczy grupa osiłków, szybki samochód, kilka kanistrów i wkrętarka. Złodzieje przebijają mieszczące po kilkaset litrów oleju napędowego zbiorniki i podstawiają przygotowane wcześniej kanistry. Często, by kierowca nie "stwarzał problemów", kilku mężczyzn "profilaktycznie" stuka w tym czasie w okna kabiny, pokazując maczety, noże lub kije bejsbolowe...

Do miana prawdziwej plagi urastają też ostatnio kradzieże osprzętu. Z ciężarówek giną m.in. akumulatory, a nawet takie elementy, jak zderzaki czy reflektory! W tego typu kradzieżach złodzieje często również posiłkują się gazem paraliżującym lub usypiającym.

Policje we wszystkich krajach członkowskich Unii Europejskiej mają poważne problemy w zwalczaniu tego typu przestępczości - złodzieje są coraz zuchwalsi, a sprawców licznych kradzieży nie udaje się zatrzymać. W większości przypadków kierowcy pozostają bezsilni. Wielu na własną rękę doposaża kabiny w dorabiane, stalowe skoble uniemożliwiające otwarcie drzwi szoferki z zewnątrz lub - na noc spina ze sobą drzwi kabiny pasami do mocowania ładunków. W takich przypadkach narażają się jednak na gniew napastników, skutkujący pocięciem plandeki, przebiciem kół czy zdezelowaniem pojazdu. Sytuacji nie ułatwiają również przepisy dotyczące kontroli czasu pracy. Świadomy odbywającego się właśnie przestępstwa kierowca nie może po prostu odjechać. W razie kontroli, za przerwanie tzw. "pauzy" grożą mu wysokie kary.

Osobny problem stanowią imigranci, którzy za wszelką cenę próbują dostać się z kontynentalnej Europy na Wyspy Brytyjskie. Sytuacja w portach takich, jak Calais jest dramatyczna - lokalne służby zupełnie nie radzą sobie z zabezpieczeniem przewozów. Uzbrojone w kamienie bandy starają się zatrzymać kolumny pełzających w kolejkach przed terminalami ciężarówek stosując różne wybiegi, od kładzenia się na drodze, przez budowę tymczasowych barykad, po rzucanie w szyby ciężarówek kamieniami.

Gdy tylko którykolwiek z kierowców zatrzyma pojazd, naczepy są momentalnie otwierane i zmieniają się w autobusy. Próba obrony przed taką sytuacją związana z opuszczeniem kabiny skutkuje najczęściej błyskawicznym pozbyciem się kompletu jej wyposażenia.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy