Motocyklista chciał się rozgrzać podczas jazdy. Zapłacił za to 2 tys. zł
Jazda w deszczu i niskiej temperaturze motocyklem nie należy do przyjemności. Nieruchome ciało marznie, stawy drętwieją, pogarsza się czucie. To nie znaczy jednak, że podczas jazdy należy na motocyklu wykonywać ćwiczenia rozciągające.
Przekonał się tym pewien młody motocyklista w Lesznie...
W niedzielne południe (18 września br.) w Lesznie padał deszcz, warunki drogowe były niekorzystne. Policjanci z grupy "Speed" patrolowali nieoznakowanym radiowozem ulice miasta. W pewnym momencie uwagę policjantów przyciągnął jadący przez radiowozem motocyklista. Jechał on powoli (na nagraniu z rejestratora widać, że radiowóz rozpędził się do 80 km/h, ale mocno zbliżył się wówczas do jadącego wolniej jednośladu), ale... na stojąco. Co więcej, w pewnym momencie puścił kierownicę.
Policjanci zatrzymali kierującego do kontroli. Motocyklistą okazał się 21-letni mieszkaniec gminy Lipno. Policjanci uznali, że swoim zachowaniem, przy utrudnionych dla kierowców warunkach pogodowych, z mniejszą przejrzystością powietrza, śliską nawierzchnią "stworzył zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym dla siebie oraz innych uczestników ruchu."
Ponieważ dokładnie tak brzmi jeden z zapisów w taryfikatorze punktów karnych i mandatów, 21-latek został ukarany mandatem w wysokości 2 tysięcy złotych i 10 punktami karnymi.
Rozgrzewanie się podczas jazdy okazało się więc bardzo kosztowne.