Kraków miał świetne, czyste powietrze. Już nie ma!

​W czasie epidemii koronawirusa na ulice wyjeżdżało mniej samochodów niż w analogicznym okresie w ubiegłych latach. Dane ze stacji monitoringu w Krakowie wskazują, że miało to wpływ na poprawę jakości powietrza w mieście - poinformował Urząd Miasta Krakowa.

"Odnotowaliśmy zdecydowanie lepsze wyniki w kontekście jakości powietrza. Dane z tego roku, z czterech stacji Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska, znajdujących się na terenie Krakowa, gdzie mierzone są tlenki i dwutlenki azotu: na al. Krasińskiego, ul. Dietla, Kurdwanowie i w Nowej Hucie, pokazują zejście poniżej średniorocznej normy (40 µg/m3) - podkreślił w czwartek pełnomocnik prezydenta ds. jakości powietrza Paweł Ścigalski.

W przypadku pyłu PM10 w analogicznym okresie (marzec/kwiecień) wartość średnia pyłów ze wszystkich ośmiu stacji GIOŚ w Krakowie również była mniejsza niż w roku 2019.

Reklama

Niestety, to już przeszłość. W maju miasto systematycznie zwężało ważne drogi (nawet krajowe), z dwóch pasów to jednego. W efekcie rosły korki, których kulminacja miała miejsce we wtorek, gdy spadł deszcz. Mimo, że w Krakowie nie ma studentów, a szkoły i przedszkola praktycznie nie działają miasto stanęło w jednym wielkim korku. 

Organizatorom ruchu udało się zakorkować nawet Nową Hutę, która cechowała logicznym uporządkowanym układem drogowym, składającym się z przelotowych dróg wielopasmowych, połączonych lokalnymi, jednopasmowymi. 

Zwężenie arterii doprowadziło do paraliżu. Mieszkańców doprowadziło to do furii, w internecie na włodarzach miastach i organizatorach ruchu nie pozostawiono suchej nitki. Mimo tego, trwają oni na stanowiskach, a nawet planują zwężanie kolejnych ważnych ulic!


PAP/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy