Dziwne znalezisko w środku lasu. Jak opel tam wjechał?

Wczoraj około godziny 16. 53-letnia mieszkanka Zakopanego, zgłosiła kradzież opla corsy. Kilkadziesiąt minut później wycofała to zgłoszenie, ale po godzinie 18 zdecydowała się na ściganie sprawcy.

Jak nas poinformował rzecznik prasowy  komendanta powiatowego policji w Zakopanem  mł. asp. Krzysztof Waksmundzki, sprawcą okazał się jej 40-letni konkubent. Został zatrzymany i przesłuchany w związku z zarzutem krótkotrwałego użycia pojazdu mechanicznego, za co grozi kara więzienia od 6 miesięcy do 8 lat (paragraf 2, artykuł 289 KK).

Sprawa byłaby banalna, gdyby nie miejsce, w którym opla znaleziono. Otóż 40-latek (bez stałego miejsca zamieszkania) postanowił samochodem tym pojechać do... lasu! Dotarł dość daleko od drogi, w okolicy osiedla Chotarz Bór w Kościelisku, między Gronikiem a Borem.

Reklama

Na zdjęciach widać po jak ekstremalnie trudnym terenie się poruszał. Na koniec swojej wyprawy wjechał do potoku, którym przejechał około 60 metrów, m.in pod zwalonym drzewem. Ten swoistego rodzaju off-road zakończył na progu strumienia, uszkadzając miskę olejową.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy