​Droga S7. Wbrew mieszkańcom i logice

GDDKiA postawiła na swoim - wbrew protestom mieszkańców i władz dzielnicy ponad dwudziestokilometrowy odcinek drogi S7 przetnie najprawdopodobniej jedną z bardziej zielonych i zamieszkałych dzielnic Warszawy. Koszt budowy to rekordowe 3 miliardy złotych. Mieszkańcy nie przerywają protestów.

Na ogół informacja o nowej drodze to dobra informacja. A jeśli jest to nowa, szeroka wylotówka o kategorii krajowej drogi ekspresowej - wszyscy powinni być zadowoleni. Mieszkańcy Bemowa, jednej z większych warszawskich dzielnic, jednak nie są. Dlaczego? Bo do realizacji Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zarekomendowała najgorszy ich zdaniem i władz dzielnicy wariant i to mimo istniejących korzystniejszych i tańszych rozwiązań.

- Ta droga jest askuteczna. Połączy i tak już zakorkowaną drogę NS (północ-południe) z zakorkowanym wylotem na Gdańsk, nie da żadnej alternatywy kierowcom przejeżdżającym tranzytem przez stolicę, co więcej - nie ułatwi ruchu w dzielnicy - tłumaczył Michał Grodzki, burmistrz Bemowa na spotkaniu informacyjnym z mieszkańcami.

W obecności wicedyrektora warszawskiego oddziały GDDKiA Tomasza Kwiecińskiego, który jest de facto inwestorem drogi S7, zapowiedział, że Rada Dzielnicy podejmie uchwałę, w której sprzeciwi się budowie w tym kształcie.

Fragment drogi S7 od lat projektowany był jako nowa wylotówka z Warszawy na Gdańsk i fragment obwodnica miast. Problem w tym, że szlak dla tej drogi był ujęty w planach jeszcze, gdy Bemowo było wsią. Dzisiaj droga nie spełni swoich zadań.

Trzypasmowa droga ma przejść tuż obok bloków, szkół i kościoła. Zabierze sporo pasa startowego z bemowskiego lotniska, które służy za bazę dla lotniczego pogotowia ratowniczego, a także przetnie wiele podmiejskich gmin w tym Łomianki. Pod jej budowę trzeba będzie wysiedlić wiele rodzin, wykupić masę gruntów.

Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że sama Generalna Dyrekcja zaprojektowała inne, mniej kolizyjne i tańsze warianty drogi.

Droga tak, ale w innym wariancie

Droga S7 w zaproponowanym przez GDDKiA wariancie nie spełni, zdaniem burmistrza Bemowa, swojej funkcji. Nie ma skąd wyprowadzić ruchu, a obwodnica miasta powinna być przesunięta w tym fragmencie o kilka kilometrów na zewnątrz stolicy, bo miasto się rozrosło.

Z takiej deklaracji cieszą się mieszkańcy, którzy zgodnie z prawem do 26 października br. mogą wyrazić swój sprzeciw, wysyłając pismo do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Wtedy to RDOŚ zajmie się wnioskiem GDDKiA o wydanie decyzji środowiskowej dla tej inwestycji. Jeśli będzie ona pozytywna, GDDKiA będzie mogła przystąpić do przygotowywania projektu budowlanego.

Rekordowe 3 mld zł

Przeszło  dwudziestokilometrowy odcinek S7 Czosnów - Bemowo przechodzi dokładnie przez sam środek dzielnicy i osiedle, na którym mieszka 70 tys. osób. Ma zabrać kawałek lotniska, tereny, na których wybudowane są osiedla domków jednorodzinnych, bloki i kościół. Na domiar złego wariant IIB jest też najdroższy. W trakcie opracowywania analiz środowiskowych okazało się, że uciążliwość dla mieszkańców będzie tak duża, że na dwóch odcinkach trzeba schować drogę do tuneli. To, zdaniem mieszkańców, niczego nie zmieni, a jedynie podnosi koszt inwestycji do 3 mld zł.

Wyjściem z kłopotliwej sytuacji byłoby wybranie innego wariantu przebiegu trasy. Zostały one opracowane przez GDDKiA, jednak nie wiedzieć czemu nie dostały rekomendacji Dyrekcji. Nie dość, że przechodziły przez mniej zamieszkałe obszary, to sama droga nie wymagałaby budowy drogich tuneli. W większości szła po śladzie drogi DK7.

Jak tłumaczył na spotkaniu z mieszkańcami Tomasz Kwieciński, wicedyrektor warszawskiego oddziału GDDKiA, wybrany wariant jest zdaniem inwestora najkorzystniejszy. Jak mantrę powtarzał, że wariant IIB będzie zarekomendowany do dalszych opracowań.

Historyczny spór

Spór o fragment drogi S7 trwa od ponad 12 lat. Wielokrotnie władze dzielnicy nie zgadzały się z przyjętymi przez GDDKiA argumentami o przebiegu trasy. Swój sprzeciw w 2015 roku wyrażał także wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski, obawiając się prowadzenia drogi i budowy tuneli w sąsiedztwie dużych osiedli.

W 2011 roku po protestach mieszkańców została już raz cofnięta decyzja środowiskowa dla tej inwestycji i Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad musiała zacząć procedury od nowa, przedstawiając nowe rozwiązania. Jedyne, na co było ja stać to pomysł poprowadzenia drogi w tunelach.

Juliusz Szalek

Reklama

 


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy