Cysterny wstydu, czyli o wizerunkowej wpadce

My nie prowadzimy kampanii wyborczej przeciwko nikomu, my przedstawiamy nasze propozycje, naszą wizję tego, jak Polska może wyglądać za cztery lata, za kolejne cztery lata, za osiem, dwanaście, za nawet 20 lat - mówił w Elblągu prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński.

Te słowa padły w środę, a więc w tym samym czasie, gdy na wspólnej konferencji premiera Mateusza Morawieckiego i europosła, szefa sztabu wyborczego PiS Joachima Brudzińskiego przy przejściu drogowym na granicy polsko-niemieckiej w Świecku, zaprezentowano tzw. "cysterny wstydu PO-PSL".

Wydawać by się mogło, że po czterech lat rządzenia trudno o bardziej absurdalny pomysł niż odwoływanie się do poprzednich rządów, ale przecież mieszkamy w Polsce... Jeśli ktoś ma problem ze zrozumieniem przesłania cystern, to śpieszymy z wyjaśnieniem - intencją PiS-u było pokazanie... wielkości cysterny, bo, jak mówił premier, za rządów PO, dziennie przez granicę miało nielegalnie przejeżdżać ich 500.

Na konferencji w Świecku pokazano jednak tylko trzy, stosowanie oklejone zestawy - ciągnik z cysterną, natomiast czwarty pojawił się w Krynicy na Forum Ekonomicznym. Natychmiast pojawiły się informacje, że samochody zostały udostępnione przez Orlen, czemu jednak sam Orlen zaprzeczył, w stosowanym oświadczaniu w internecie.

Reklama

Sam Joachim Brudziński na konferencji ogłosił, że samochody zostały wynajęte przez Komitet Wyborczy PiS i z pieniędzy komitetu opłacone. Czyli z pieniędzy pochodzących od podatników.

Drogowe reklamy, czy raczej antyreklamy nie są niczym nowym, ale jednak takiego rozmachu nie miał dotąd nikt. Normalną praktyką jest ciąganie na lawetach plakatów wyborczych, na lawetach wożono hasła przypominające o niesławnych premiach, które wzięli politycy PiS. Te lawety ciągnęły jednak samochody osobowe, a nie ciągniki siodłowe.

Ciągniki siodłowe, nawet z pustymi cysternami, będą zużywać około 25 do 30 litrów oleju napędowego na 100 km, co przekłada się na emitowanie około 800 g CO2 na każdy przejechany kilometr.

PiS nie zdradził planowanych tras dla ciężarówek. Nie wiadomo więc, jakie w kampanii pokonają przebiegi, a tym samym, jak bardzo, wożąc powietrze, przyczynią się do wzrostu efektu cieplarnianego. Jednego można być jednym - bez względu na poziom emisji CO2, na wynajęcie ciężarówek nie zdecydowałaby się żadne europejska partia, która poważnie traktuje zmiany klimatyczne. Przede wszystkim ze względów wizerunkowych...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy