Cofając radiowozem spowodował kolizję. "Nie widziałeś Pan, że na światłach jade?"
Oprac.: Paweł Rygas
Jeśli pokusić się o ranking najbardziej stresujących zawodów, policjant zdecydowanie znalazłby się w ścisłej czołówce. Nie dziwi więc, że działającym pod wpływem stresu i adrenaliny mundurowym zdarzają się niekiedy spektakularne wpadki. Jedną z nich, całkiem dosłownie, odczuł kierowca z Krakowa, którego samochód staranowany został przez cofający radiowóz.
Spis treści:
Nagranie z nietypowego zdarzenia pojawiło się w internecie. Niefortunna interwencja miała miejsce w niedzielę, 6 sierpnia, około godziny 19 na ulicy Jana Pawła II w Krakowie.
Radiowóz cofając staranował inne auto. "Co, nie widziałeś Pan, że na światłach jadę?"
Jak opisuje autor nagrania, kolizja miała miejsce po koncercie Nocne Granie, a sama załoga radiowozu najprawdopodobniej brała udział w jego zabezpieczeniu. Na nagraniu widać, jak kierowca radiowozu wrzuca wsteczny i zaczyna cofać, słychać również reakcję kierowcy, który w obliczu zagrożenia ratuje się klaksonem.
Jeden z funkcjonariuszy wjechał w moje auto i totalnie zignorował podstawowe zasady kierowania pojazdem, nie upewniając się o możliwości wykonania manewru cofania, powodując stłuczkę i po zdarzeniu pierwsze słowa, które wypowiedział to "co nie widziałeś Pan, że na światłach jadę?" - opisuje sytuację autor nagrania.
Wina policjanta jest bezsprzeczna - radiowóz nie był uprzywilejowany
Nie ulega wątpliwości, że winę za zdarzenie ponosi kierowca radiowozu, który rozpoczął manewr cofania nie upewniając się, czy za pojazdem jest wolne miejsce. Trzeba też zauważyć, że - wbrew niektórym komentarzom, jakie pojawiły się w internecie - w tym przypadku radiowóz nie był pojazdem uprzywilejowanym.
Zgodnie z art. 53 Prawa o ruchu drogowym za taki uważa się bowiem pojazd, który wysyła jednocześnie sygnały świetlny i dźwiękowy. W myśl brzmienia przepisu: "nie wymaga się używania sygnału dźwiękowego po zatrzymaniu pojazdu". Policjant przed wykonaniem manewru powinien więc uruchomić syrenę.
Z drugiej strony, trzeba też pamiętać, że nawet jeśli radiowóz wypełniałby definicję pojazdu uprzywilejowanego, nie zmieniłoby to kwestii odpowiedzialności za zdarzenie. Pamiętajmy, że kierowca takiego pojazdu może nie stosować się do przepisów o ruchu i zatrzymaniu pojazdu wyłącznie "pod warunkiem zachowania szczególnej ostrożności".
Cofający radiowóz wjechał w inne auto w Krakowie.
Jaki informuje małopolska Policja, wezwany na miejsce patrol drogówki stwierdził winę policjanta. Na moment publikacji materiału nie udało nam się jednak ustalić, czy policjant będzie musiał zapłacić mandat, czy wobec sprawcy kolizji zastosowano jedynie pouczenie. Najsmutniejszy w całej sytuacji wydaje się jednak komentarz kierującego, który - w rozmowie z szefem - stwierdza, że jest "serio zdygany", a - w rozmowie z pasażerem auta - zastanawia się, czy schować kamerę, używając słów "boje się, że mi zabiorą".
Mówiąc wprost - zanim spora grupa kierowców nabierze wreszcie zaufania i należnego policji szacunku, w Wiśle upłynie jeszcze wiele wody...