Chciał rozwiązać spór potrącając innego kierowcę

Agresywny i skrajnie nieodpowiedzialny kierowca, który już wcześniej stracił prawo jazdy, może teraz trafić do więzienia.

Miejski monitoring w Lubaniu zarejestrował wczoraj niecodzienną i dość niebezpieczną sytuację. Przy drodze zatrzymuje się nagle BMW serii 5, wysiada z niego kierowca i, wyraźnie zdenerwowany, idzie w stronę Mazdy 323, która jechała za nim. Podchodzi do samego zderzaka samochodu, ale najwyraźniej taka manifestacja mu wystarcza, ponieważ wraca do swojego auta.

Nie spodobało się to jednak kierowcy Mazdy, który ruszył w stronę mężczyzny z BMW, najpierw lekko uderzając go zderzakiem, a następnie wjeżdżając w niego i zmuszając do ratowania się położeniem na masce. Po zeskoczeniu z niej, kierowca BMW chciał schronić się w swoim aucie, ale nie zdążył - Mazda ruszyła za nim, ale mężczyzna na szczęście podniósł się na rękach, trzymając dachu i drzwi. To na sekundę zdezorientowało agresora w Maździe, który postanowił następnie owe drzwi wyłamać.

Reklama

Jak się później okazało, prowodyrem całego zamieszania był od początku kierowca Mazdy, który "ćwiczył" zawracanie na skrzyżowaniu na ręcznym. Podczas tej zabawy o mało nie zderzył się z kierowcą BMW - stąd zdenerwowanie tego drugiego. Co ciekawe, jadący Mazdą mężczyzna nie tylko zbiegł z miejsca zdarzenia, ale po chwili wrócił na nie, bynajmniej nie z zamiarem odpowiedzenia za swoje czyny. Ponieważ wokół uszkodzonego BMW zgromadziło się zbiegowisko i blokowało przejazd, ominął je chodnikiem, omal nie potrącając znajdujących się na nim osób.

Sprawca został już zidentyfikowany - okazał się nim 38-letni mieszkaniec Lubina, wcześniej notowany już za różnego rodzaju przestępstwa. Przy mężczyźnie funkcjonariusze znaleźli marihuanę. Zatrzymany trafił do policyjnego aresztu. Przeprowadzone przez badanie wykazało, że mężczyzna był trzeźwy, ale istnieje podejrzenie, że mógł być on pod wpływem środków odurzających. W tym celu zostaną przeprowadzone szczegółowe badania, które potwierdzą lub wykluczą podejrzenie.

Zebrany przez policjantów materiał dowodowy dal podstawę do przedstawienia na chwilę obecną trzech zarzutów dotyczących narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia, zniszczenia mienia oraz posiadania środków odurzających. Za czyny, o które mężczyzna jest obecnie podejrzany, grozić mu może kara nawet do 5 lat pozbawienia wolności.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy