Brutalna prawda o pieszych na ulicach. I propagandzie
Czytając medialne doniesienia nietrudno dojść do wniosku, że polskie drogi to szlaki bezprawia, na których szarżujący kierowcy zabijają pieszych. Dopiero twarde liczby z policyjnych raportów weryfikują ten obraz. I okazuje się, że drogi są coraz bardziej bezpieczne.
Ze statystykami dotyczący wypadków w roku 2019 podzieliła się właśnie policja warszawska.
Jak wynika z danych Komendy Stołecznej, ubiegły rok zamknął się w Warszawie liczbą 929 wypadków - aż o 173 mniejszą niż na koniec roku 2018. W zdarzeniach tych śmierć poniosło 35 osób (8 mniej niż w roku 2018), a 1067 odniosło obrażenia (187 mniej niż na koniec 2018).
Najczęstszymi sprawcami wypadków pozostają kierowcy. W ubiegłym roku na terenie Warszawy odpowiadali oni aż za 93 proc. tego typu zdarzeń. W wyniku błędów kierujących śmierć poniosło 26 osób, a 1173 odniosły obrażenia.
Głównym grzechem warszawskich kierowców było "niedostosowanie prędkości do warunków ruchu". W takich wypadkach śmierć poniosło 10 osób. Drugą, co do ilości zgonów przyczyną (8 ofiar śmiertelnych i 166 osób rannych) było nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu znajdującemu się na przejściu. Policja nie precyzuje, ile z tego typu wypadków zdarzyło się na przejściach o dwóch pasach ruchu w jednym kierunku.
Nie oznacza to jednak, że całość winy za niebezpieczne sytuacje na warszawskich drogach odpowiadają kierujący. 9 osób straciło życie (a 55 odniosło obrażenia) w wyniku nieostrożnego zachowania pieszych. Mówiąc inaczej - chociaż piesi odpowiadali zaledwie za 6 proc. ubiegłorocznych wypadków, zdarzenia te wygenerowały aż 1/4 wszystkich ofiar śmiertelnych.
1 osoba straciła życie (a 22 zostały ranne) w wyniku "nieostrożnego wejścia na jezdnię przed jadący pojazd". Pięciu przechodniów zginęło (13 rannych) w wyniku przekraczania jezdni w niedozwolonym miejscu, a troje na przejściach - w wyniku wejścia na jezdnię przy zapalonym czerwonym świetle (15 rannych).
Również w przypadku zestawień dotyczących winy pieszych policja nie precyzuje, ile z wymienionych wypadków zdarzyło się właśnie na przejściach.
Pewne jest natomiast, że jeśli do potrącenia dojdzie na przejściu kierowca musi mieć niezbite dowody, by udowodnić swoją niewinność. W tym wypadku doszło wręcz do odwrócenia sądowej zasady, że to winę trzeba udowodnić. Nie, jeśli wypadek wydarzy się na przejściu, to policja z góry zakłada winę kierowcy. Nawet nagranie z kamery, na którym widać ewidentne wtargnięcie tuż przed samochód, dla policji jest niewystarczające...