Bałagan z płaceniem za autostrady

Co najmniej przez półtora roku od wprowadzenia elektronicznego systemu poboru opłat na autostradach będą obowiązywać w Polsce dwa różne systemy.

Ministerstwo Infrastruktury nie przewidziało, żeby już na początku włączyć do systemu odcinki autostrad A1, A2 i A4, zarządzane przez prywatne firmy.

Kierowcy ciężarówek, bo to dla nich system ma ruszyć najpierw, 1 lipca w założeniu mieli wygodnie podróżować przez Polskę, a opłaty naliczałyby się automatycznie. Niestety, na trzech odcinkach autostrad A1, A2 i A4 zarządzanych przez prywatne firmy elektroniczne bramki na razie nie powstaną. Trzeba się więc będzie zatrzymać przed szlabanem i gotówką zapłacić za przejazd. I tak przez co najmniej półtora roku, a może nawet dłużej.

Reklama

Kierowcy samochodów osobowych, którzy dobrowolnie zdecydują się dołączyć do automatycznego systemu zyskają tylko to, że będą mogli ominąć budowane właśnie bramki na państwowych odcinkach autostrad. Na koncesjonowanych czekają ich tradycyjne opłaty co kilkadziesiąt kilometrów.

Elektroniczny system likwiduje też winiety dla ciężarówek. Znikną więc dopłaty za ciężarówki dla zarządców autostrad i pewnie także dlatego rozważają oni podniesienie opłat. Takie plany - jak mówiliśmy - ma Stalexport na A4, podwyżka nie jest też wykluczona na autostradzie A2.

RMF
Dowiedz się więcej na temat: Ministerstwo Infrastruktury | opłaty | autostrady
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy