Autostrada A1 we wszystkie weekendy sierpniowe za darmo!

Podjęliśmy decyzję, aby zwolnić z opłat kierowców na bramkach na autostradzie A1 we wszystkie weekendy sierpniowe; to powinno zmniejszyć korki - poinformował w środę na konferencji prasowej premier Donald Tusk. Koszt tej decyzji nie powinien przekroczyć 20 mln zł.

"Podjęliśmy decyzję, aby zwolnić z opłat kierowców we wszystkie weekendy sierpniowe, które nam pozostały. Tu nie chodzi o zwolnienie z opłat, bo to jest nasza strata i trzeba będzie ją pokryć, ale chodzi o otwarcie bramek, co powinno zmniejszyć (...) korki i dzięki temu być może unikniemy takich tasiemcowych, wielogodzinnych korków" - powiedział szef rządu. Dodał, że zwolnienie będzie obowiązywało od piątku od godz. 16 do północy w niedzielę. W przypadku długiego, sierpniowego weekendu ta decyzja będzie obowiązywała od czwartku. Rząd przenalizuje też, czy podobna decyzja nie powinna dotyczyć także dnia Wszystkich Świętych.

Reklama

Jak mówił premier, gdyby nie ta decyzja, to przy 30-stopniowym upale mogłoby dojść na autostradzie "do zdarzeń dramatycznych". "Chodzi więc także o bezpieczeństwo pasażerów. Chodzi o autostradę A1 w dwóch miejscach, szczególnie na wejściu pod Toruniem, ale także pod Gdańskiem. To natężenie korków jest nie do zaakceptowania" - powiedział.

Przypomniał, że umowa koncesyjna na A1 zakłada, iż płatności z budżetu państwa, jakie są kierowane do koncesjonariusza autostrady, są stałe i wynikają z umowy. "Kwestia tego ubytku nie jest związana z jakąś refundacją (...) podmiotowi prywatnemu" - powiedział.

Dodał, że GTC, które jest koncesjonariuszem na A1, odpowiada za pobór opłat, ale przekazuje te środki Krajowemu Funduszowi Drogowemu. "Będziemy musieli ten ubytek pieniędzy Krajowemu Funduszowi Drogowemu uzupełnić z rezerwy celowej, która jest w mojej dyspozycji" - podkreślił. Premier ocenił, że w sierpniowym szczycie nie powinno to przekroczyć 20 mln zł.

Zapewnił, że rząd jest pewny tych szacunków, które powstały w oparciu o ruch pojazdów na tej autostradzie w lipcu.

Tusk przekonywał, że "korki, to jest rzecz charakterystyczna dla tej części świata i nie tylko". "Nie znajdziemy prawdopodobnie w Polsce - a jestem właściwie pewien biorąc pod uwagę także rozwój motoryzacji - zupełnie unikatowego sposobu na rozładowania korków" - powiedział. Dodał, że kiedy projektowano sieć autostrad w Polsce posługiwano się prognozami, które przewidywały zdecydowanie mniejsze natężenie ruchu.

Dodał jednak, że rząd będzie szukał rozwiązania, by ograniczyć zjawisko wielogodzinnego stania na autostradzie przed bramkami. "Jestem przekonany, że do końca roku systemowo znajdziemy inne rozwiązanie. Ono będzie polegało - mogę powiedzieć raczej ze 100 proc. pewnością - z rezygnacji z tego poboru opłat, jakim są bramki. Myślę oczywiście o autostradach, które są w naszej dyspozycji, pod kontrolą państwa, ale będziemy to także negocjować z koncesjonariuszami i myślę, że dojdziemy na pewno do porozumienia" - powiedział.

Premier dodał, że rząd będzie badał, który system jest wygodniejszy, bezpieczniejszy i efektywniejszy z punktu widzenia kierowców i gospodarzy autostrad. "Wiadomo, że bramki są chyba najmniej skutecznym sposobem. W związku z tym przewidujemy ten dość powszechny pobór elektroniczny, ewentualnie winietę" - powiedział.

Przypomniał, że w czasie rządów SLD był przeciwnikiem pomysłu wprowadzenia winiet, który zaproponował ówczesny wicepremier Marek Pol, bo w kraju de facto nie było autostrad i dróg ekspresowych. "Te winiety miały być formą podatku, który miał finansować budowę dróg ekspresowych i autostrad. To był powód, dla którego protestowaliśmy przeciwko wprowadzeniu winiety jako dodatkowego podatku" - powiedział Donald Tusk.

"Zajmie to nam kilka miesięcy, ale następny szczyt wakacyjny będzie już - jak sądzę - w innym rygorze poboru opłat i w związku z tym łaskawszy dla kierowców" - podsumował premier.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy