Aranżowali stłuczki i wyłudzali odszkodowania

Sąd Okręgowy w Białymstoku utrzymał w czwartek kary w procesie kilkunastu osób oskarżonych o oszustwa przy zaciąganiu kredytów na zakup samochodów i wyłudzanie odszkodowań za szkody ze sfingowanych kolizji drogowych. Wyroki są prawomocne.

W pierwszej instancji wobec trzech osób zapadły wyroki od 2 do 3 lat więzienia bez zawieszenia, a grupa kolejnych oskarżonych została skazana na kary w zawieszeniu. Dwie osoby sąd uniewinnił. Wyroki zaskarżyli zarówno obrońcy i skazani, jak i prokuratura.

Białostocki sąd okręgowy wszystkie te apelacje uznał jednak za bezzasadne i w czwartek utrzymał wyrok sądu rejonowego.

W swoim orzeczeniu sąd okręgowy ocenił, że wymierzone w pierwszej instancji kary nie były "rażąco surowe".

Zarzuty, jakie postawiono oskarżonym, dotyczyły wprowadzenia w błąd pracowników banków co do możliwości finansowych i źródeł dochodu przy ubieganiu się o kredyty, a także wprowadzenia w błąd pracowników firm ubezpieczeniowych w sprawie okoliczności zdarzeń na drodze, co było podstawą do wypłat nienależnych odszkodowań.

Reklama

Zdarzenia te miały miejsce m.in. w Suwałkach, niektóre nawet kilkanaście lat temu. Oskarżeni, wśród których jest np. właściciel suwalskiego komisu, nie przyznali się do winy, chcieli albo uniewinnienia, albo uchylenia wyroków skazujących i zwrotu sprawy do ponownego rozpoznania sądowi pierwszej instancji.

Podlaskie prokuratury od kilku lat zajmują się sprawami dotyczącymi fikcyjnych "stłuczek". To proceder polegający na zgłaszaniu w różnych firmach ubezpieczeniowych szkód związanych z uczestnictwem w kolizjach drogowych, do których w rzeczywistości nie doszło albo zostały one upozorowane, a ich przebieg wyreżyserowany. Firmy wypłacały wysokie odszkodowania.

W niektórych przypadkach oszuści potrafili wielokrotnie używać do fikcyjnych stłuczek tych samych samochodów i nie zawsze musieli współpracować z kimś z firmy ubezpieczeniowej, by realizować swoje przestępcze zamiary.

Np. w jednej z takich spraw odkryto, że podstawione osoby kupowały w komisach samochody starszych roczników. Rejestrowały je na siebie (dostawały za to pieniądze) i natychmiast oddawały w użytkowanie organizatorom fikcyjnych kolizji.

Jak poinformował PAP rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku Janusz Kordulski, tylko z tej prokuratury do różnych sądów (przede wszystkim w Białymstoku i Suwałkach) trafiło kilkadziesiąt aktów oskarżenia w tego typu sprawach. Białostocka prokuratura okręgowa w dwóch dużych śledztwach, nie licząc mniejszych, oskarżyła ok. 300 osób.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy