​6 tys. zł mandatu za szkodę parkingową. A to nie wszystkie konsekwencje

Drobna parkingowa stłuczka może zakończyć się mandatem, który wielokrotnie przewyższa wartość szkody. Przekonało się o tym dwóch kierowców ze Śląska.

Obowiązujący od początku 2022 roku taryfikator mandatów jest niezwykle surowy dla kierowców. Ostro karane są nie tylko poważne wykroczenia, ale również te, które nie niosą zagrożenia w ruchu drogowym. 

Stłuczka na parkingu to nie przelewki. Nie można odjechać

Wśród wykroczeń, które taryfikator traktuje bez pobłażania jest odjechanie z miejsca kolizji, nawet drobnej, bez pozostawienia danych kontaktowych. Przekonało się o tym ostatnio dwoje kierujących ze Śląska.

Na jednej z ulic Rudy Śląskiej doszło do drobnej, parkingowej stłuczki, której sprawca odjechał z miejsca zdarzenia. Wezwani na miejsce policjanci wykonali dokumentację szkody i rozpoczęli poszukiwania właściciela samochodu, co było o tyle ułatwione, że na miejscu kolizji została tablica rejestracyjna sprawcy.

Reklama

Sprawca zgłosił się na policję. Jaki dostał mandat za spowodowanie stłuczki i ucieczkę?

Zanim policjanci zdołali dotrzeć do właściciela, on sam zgłosił się na komisariat - już kolejnego dnia rano. 62-latek przyznał się do prowadzenia samochodu i spowodowania stłuczki.

Za spowodowane wykroczenia, czyli spowodowanie kolizji oraz ucieczkę z miejsca zdarzenia mężczyzna otrzymał mandat w wysokości 6 tys. zł. Mandat za ucieczkę został wystawiony w związku z art. 44 pkt 1, Prawa o Ruchu Drogowym, który mówi:

Co ciekawe, sprawa 62-latka była kolejną podobną, z jaką mieli do czynienia policjanci z Rudy Śląskiej. 

6 tys. zł to nie jest maksymalny mandat za kolizję i odjechanie

Tydzień wcześniej doszło do kolizji, w której został uszkodzony Fiat Tipo. Niestety, sprawca wypadku nie zatrzymał się i jakby nic się nie stało, pojechał dalej. 

46-letnia kierująca Fiatem miała jednak szczęście - kolejnego dnia niedaleko miejsca, w którym doszło do stłuczki, zauważyła zaparkowaną na jednej z posesji Toyotę, która uderzyła w jej Fiata. Wówczas powiadomiła policjantów z drogówki, którzy szybko ustalili, że samochodem kierowała 74-latka.

Kobieta nie była w stanie odpowiedzieć, dlaczego nie zatrzymała się po kolizji. 

Spowodowała kolizję i pojechała dalej. Zapłaci 8 tys. zł

Policjanci ukarali ją mandatem wysokości 8 tys. zł. Na tę sumę złożyły się dwa wykroczenia: spowodowanie kolizji, za którą nałożyli maksymalną możliwą kwotę, czyli 5 tys. zł i 3 tys. zł za naruszenie przepisu art. 44 prawa o ruchu drogowym, czyli niepodanie uczestnikowi kolizji swoich danych i danych dotyczących obowiązkowemu ubezpieczeniu pojazdu. 

Mandat to nie wszystko. Będzie kłopot z polisą OC

Warto również pamiętąć, że odjechanie z miejsca kolizji oznacza naruszenie warunków ubezpieczenia OC. Z tego względu ubezpieczyciel co prawda pokryje koszty naprawy drugiego samochodu, ale zwróci się o zwrot poniesionych wydatków do sprawcy kolizji.

Jednym słowem, nawet po drobnym zarysowaniu zderzaka na parkingu, nie warto uciekać z miejsca zdarzenia, bo można narazić się nie tylko na wielotysięczny mandat, ale trzeba będzie jeszcze z własnej kieszeni zapłacić za naprawę drugiego samochodu.

***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy