Zdarza ci się wyprzedzać w ten sposób? Popełniasz śmiertelnie groźny błąd

Mimo, że przybyło nam autostrad i dróg ekspresowych, to jednak nadal istnieją tysiące kilometrów zwykłych, dwukierunkowych szos i na takich właśnie drogach coraz częściej możemy zobaczyć przykłady kompletnego braku wyobraźni czy wręcz drogowego bandytyzmu.

Jak nie należy wyprzedzać?

Popatrzcie na powyższy rysunek. Kierowca czerwonego samochodu dostrzega jadącą przed nim ciężarówkę. Oczywiście zamierza ją wyprzedzić, bo bardzo mu się spieszy. Tyle tylko, że z przeciwka nadjeżdża osobowe auto. W tej sytuacji mądry kierowca poczekałby, aż tamten samochód go wyminie.

Kierujący czerwonym pojazdem nie zamierza jednak czekać. Rozpoczyna wyprzedzanie zakładając, że kierowca zielonego samochodu przecież musi usunąć się na pobocze i jakoś się zmieszczą. Przecież nikt nie chce zginąć w czołowym zderzeniu, prawda?

Reklama

Tak też zazwyczaj dzieje się i kierowca zielonego samochodu zjeżdża maksymalnie w prawo, aby uniknąć wypadku. Postępowanie kierującego czerwonym samochodem to jednak ewidentne nadużycie. A co gdyby kierujący pojazdem zielonym akurat zagapił się na moment? Zmieniał stację radiową, albo jego uwagę odwróciłoby siedzące z tyłu dziecko?

W żadnym razie nie wolno wyprzedzać za wszelką cenę, zmuszając do zjechania na pobocze kierowcę pojazdu nadjeżdżającego z przeciwka. Jest to stwarzanie bezpośredniego zagrożenia w ruchu drogowym! To drogowy bandytyzm!

Wyprzedzanie na czołówkę - nagrania z polskich dróg

Przykład takiego właśnie zachowania, możecie zobaczyć na poniższym nagraniu:

Kierowca Volvo spycha na pobocze nadjeżdżające z przeciwka pojazdy, bo akurat wyprzedza tira i oczywiście nie zamierza poczekać. Zapewne bardzo by się zdziwił, gdyby z przeciwka nadjeżdżała na przykład wielka Tatra załadowana żwirem i jednak nie zjechała na pobocze. To zdziwienie trwałoby jednak bardzo krótko...

Taka sytuacja miała miejsce kilka lat temu pod Radomiem. 21-letni kierowca BMW postąpił tak samo, jak wyżej pokazany osobnik z Volvo. Bez skrupułów rozpoczął wyprzedzanie ciężarówki będąc przekonany, że samochód z przeciwka usunie się na pobocze.

Niestety, jadąca z przeciwka 24-letnia kobieta, wioząca w samochodzie swoje dwumiesięczne dziecko, miała prawo jazdy dopiero od 3 miesięcy. Niestety. nie kierowała wielką ciężarówką, lecz małym Seicento. Widząc pędzące wprost na nią BMW po prostu przestraszyła się i zaczęła rozpaczliwie hamować. Doszło do zderzenia czołowego, a kierowca BMW zabił ją i dziecko.

Inną podobną sytuację, która na szczęście nie skończyła się tragicznie, możecie zobaczyć poniżej.

Tutaj nie dość, że kierowca wyprzedzał na czołówkę, to jeszcze nie jechał jak najbliżej prawego pasa, tylko środkiem lewego. Choć kierujący z naprzeciwka zrobił mu dość miejsca i tak doszło do zderzenia.

Tutaj kolejny kierowca, który bardzo się spieszy. Podejmuje wyprzedzanie na zakręcie, mimo że nie ma dostatecznej widoczności. Na co liczył? Że kierowca samochodu nadjeżdżającego z przeciwka zjedzie na pole, aby usunąć mu się z drogi? W ostatniej chwili ratuje się gwałtownym skrętem w prawo i wykonuje piękne salto w pobliskim rowie. Miał wyjątkowe szczęście, bo z przeciwka akurat nadjeżdżała karetka.

Kolejnego "mistrza kierownicy", tym razem pędzącego Fordem Fusion, uratował nagrywający. Dokładnie widział, co się dzieje - wcisnął mocno hamulec i odbił w stronę zjazdu na parking. Dzięki temu pirat drogowy uniknął czołowego zderzenia i tylko w niegroźny sposób wypadł z drogi do rowu.

Kolejny kierowca inteligentny inaczej... Czyżby liczył na to, że kierujący autobusem zjedzie do rowu.

Takie niebezpieczne wyprzedzanie świadczy o kompletnym dyletanctwie kierowcy, zupełnym braku kwalifikacji do kierowania samochodem. Nasuwa się nieodparte pytanie: czy tacy kierowcy w ogóle myślą, czy może potrafią tylko naciskać pedał gazu?

Jak rozwiązać problem wyprzedzania na czołówkę?

Podobnych nagrań można znaleźć w internecie mnóstwo, a to dowodzi, że sporo kierowców nigdy nie powinno uzyskać prawo jazdy.

Już od dawna lansuję pogląd, że tzw. badaniom psychotechnicznym powinni podlegać nie tylko zawodowi kierowcy, ale wszyscy ubiegający się o prawo jazdy. Dzięki temu już na wstępie można by odsiać ludzi pozbawionych wyobraźni, niezrównoważonych, skłonnych do ryzykanctwa i brawury. Na drogach byłoby o wiele bezpieczniej.

Niestety, wątpię, aby jakaś ekipa rządząca zdecydowała się na wprowadzenie takiego obowiązku. A zatem nadal będzie tak jak było. Komu naprawdę zależy na bezpieczeństwu na drogach?

Polski kierowca

***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: przepisy ruchu drogowego
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy