Polscy kierowcy nie potrafią jeździć po autostradach!

Kierowcy w naszym kraju wciąż narzekają, że mamy za mało autostrad, dobrych dróg i rzekomo dlatego tak wiele zdarza się w Polsce wypadków.

Dobrych dróg przybywa, Polacy muszą się nauczyć z nich korzystać / Fot: Wojciech Stróżyk
Dobrych dróg przybywa, Polacy muszą się nauczyć z nich korzystać / Fot: Wojciech StróżykReporter

To prawda, że sieć autostrad, jaką posiadamy obecnie, nie dorównuje nawet w 10 procentach temu, czym mogą poszczycić się Niemcy, Anglicy, Hiszpanie czy Francuzi. Okazuje się jednak, że nawet po tej namiastce autostrad, jaką dysponujemy, wielu kierowców nie umie się prawidłowo poruszać.

Ubodzy krewni

Na początek porównanie: długość autostrad w Polsce wynosi obecnie (dane na grudzień 2013 r.) 1494 km, podczas gdy w Niemczech jest to 13 803 km, we Francji 11 052 km, w Hiszpanii 12 204 km, a we Włoszech 6100 km. Oznacza to, że w Europie zajmujemy jedno z ostatnich miejsc. Zdecydowanie wyprzedzamy... Rumunię!

Pod względem długości autostrad kraje europejskie zbliżone obszarem do Polski przewyższają nas dziesięciokrotnie!

Co więcej, przewyższają nas kraje kilka razy mniejsze obszarowo, jak choćby Węgry (1282 km), Belgia (1763 km), Holandia (2360 km) Grecja (2000 km), a także Białoruś (2992 km)!

Jako ciekawostkę można podać, że malutkie państwo Luksemburg, ponad 150 razy mniejsze od Polski i mające tylu obywateli, ilu mieszkańców liczy np. Poznań, posiada aż 147 km autostrad, czyli 1/10 tego, co Polska.

To, co mamy, nazwałbym autostradami drugiego gatunku, choćby z tego względu, że większość polskich autostrad ma dwa pasy ruchu do jazdy w tym samym kierunku, podczas gdy za granicą standardem są 3 pasy. Za to autostrady w Polsce są...najdroższa w całej Europie! Wybudowanie 1000 m2 jezdni (bez planowania, nadzoru, bez obiektów inżynieryjnych typu mosty, tunele) kosztuje w Polsce 164 tys. euro, podczas gdy w Niemczech tylko... 87 tys. euro.

Można poniekąd zrozumieć, że to, co dla obywateli wielu innych państw jest od kilku pokoleń lat codziennością, dla polskich zmotoryzowanych bywa nowością. To dotyczy również autostrad. Skądinąd wiadomo, że Polak zawsze wie najlepiej i nie będzie stosował się do pouczeń oraz naiwnych przepisów, których zresztą często nie zna. W wyniku tego rozumowania nasi rodacy na autostradach chcą zaprowadzać własne maniery i porządki.

Czy wiesz, po co jest pas włączania?

Już samo wjechanie na autostradę dla wielu kierowców jest problemem. Na autostradach istnieją tzw. pasy włączania. Są to dodatkowe pasy ruchu o długości kilkuset metrów, pozwalające po wjechaniu na autostradę rozpędzić pojazd do jak największej prędkości jeszcze przed zmianą pasa. Po co?

Jak wiadomo, na autostradzie pojazdy mają z założenia rozwijać duże prędkości. Jeśli więc, wjeżdżając na autostradę, wpakujemy się na prawy pas z prędkością 30-40 km/h i dopiero na tym pasie będziemy rozpędzać pojazd, stworzymy bardzo poważne zagrożenie! Ktoś jadący za nami z prędkością (załóżmy) 140 km/h napotka nagle przed sobą zawalidrogę wlokącą się w żółwim tempie. Zostanie zmuszony do intensywnego hamowania lub nagłej zmiany pasa ruchu.

Dlatego właśnie powinniśmy maksymalnie rozpędzić auto jeszcze na pasie włączania i przed jego końcem płynnie wjechać na prawy pas autostrady.

Niestety, wielu kierowców od razu wjeżdża z pasa włączania na autostradę i dopiero na niej powolutku rozpędza auto. Są i tacy, którzy dojeżdżają do końca pasa włączania, tam się zatrzymują i czekają. Jest to oczywiście kardynalny błąd!

Czy wiesz, po co jest lewy pas?

Inna bardzo szkodliwa maniera to uporczywa jazda lewym pasem. W krajach o większym stopniu motoryzacyjnego ucywilizowania obowiązuje słuszna zasada, że lewy pas przeznaczony jest tylko i wyłącznie do wyprzedzania.

A zatem jedziemy prawym pasem, wyprzedzamy pojazd jadący przed nami, wjeżdżając na lewy pas, po czym natychmiast po zakończeniu wyprzedzania powracamy na pas prawy. Niestety, na polskich autostradach można wielokrotnie zobaczyć auta, które kontynuują jazdę lewym pasem i zjeżdżają na prawy dopiero wtedy, gdy ktoś pojawi się tuż za nimi.

Zaburza to dynamikę jazdy, zmusza jadących szybciej do hamowania, oczekiwania, aż łaskawca ustąpi nam miejsca, opuści lewy pas. Za nami hamują inni...

Widzimy więc taki obrazek, że prawym pasem jedzie samochód z prędkością 120 km/h, a sąsiednim, lewym inne auto z prędkością 125 km/h. I tak sobie jadą równolegle.

Proszę zapamiętać - to nie jest tak, że po autostradzie mogę jechać dowolnym pasem ruchu, bo tak mi się akurat podoba. Lewy pas służy tylko do wyprzedzania! Można go zajmować jedynie chwilowo.

Czy lubisz jazdę na zderzaku?

Na polskich autostradach zdarzają się i tacy "szybcy i wściekli mistrzowie kierownicy", którzy cisną pedał gazu do oporu i przeszkadza im każdy, kto jedzie wolniej. Powyżej pisałem, że nie należy bez potrzeby zajmować lewego pasa. Jeśli już jednak ktoś tym lewym pasem jedzie, bo właśnie wyprzedza inny pojazd, to nie należy siadać mu na zderzaku, poganiać światłami, trąbić.

Niestety, takie chamskie maniery mają miejsce na rodzimych autostradach. Jest to wręcz drogowe chuligaństwo. W Niemczech np. takie występki są bardzo surowo karane (400 euro mandatu!), o czym zresztą przekonał się już niejeden Polak. Tam jednak istnieje coś takiego jak policja autostradowa, która specjalizuje się nie tylko w ściganiu za przekroczenia prędkości, ale także za inne niebezpieczne zachowania. Zresztą na niemieckich autostradach nie ma generalnego limitu prędkości.

Warto uzmysłowić sobie, że poganianie innego kierowcy, by jak najszybciej zakończył wyprzedzanie, bo "nam się spieszy" i jazda tuż za jego samochodem może spowodować nieobliczalne skutki, skłonić mniej doświadczonego kierującego do wadliwego manewru. Na przykład, chcąc jak najszybciej zakończyć wyprzedzanie, może zajechać drogę pojazdowi wyprzedzanemu. Nietrudno wyobrazić sobie, co się stanie, jeśli ten poganiany będzie musiał z jakichś powodów przyhamować.

Na autostradach, przy dużych prędkościach, każdy błąd może spowodować nieobliczalny w skutkach karambol z udziałem wielu pojazdów.

Czy wiesz, co to jest bezpieczny odstęp?

Na zagranicznych autostradach malowane są niekiedy na autostradach poprzeczne linie. Do czego służą? Zapewniają możliwość oceny, czy zachowujemy bezpieczny odstęp. Jeżeli kierowca widzi dwie takie linie i dopiero przed nimi tył poprzedzającego pojazdu, to odstęp jest bezpieczny. Jeśli widzi tylko jedną linię, odstęp jest zbyt mały.

Niestety, na polskich autostradach nikt takich rozwiązań nie stosuje. Nie wiem zresztą, czy polscy kierowcy rozumieliby, o co tu chodzi i po drugie, czy zechcieliby się do tego stosować. Przecież Polak zawsze wie lepiej.

Bardzo często zaobserwować można więc na autostradach pojazdy jadące jeden tuż za drugim. Nie wiem, czemu ma służyć to ulubione przez naszych rodaków siedzenie komuś na....

Finał jednak nietrudno przewidzieć. Kierowca pierwszego pojazdu gwałtownie hamuje i drugi wpada na niego. A za chwilę trzeci, czwarty, piąty. Bardzo wiele takich właśnie wypadków (15 %) zdarza się na polskich autostradach.

Czy wiesz, gdzie zatrzymać się na siusiu?

Pobocze na autostradach traktowane jest zawsze jako pas awaryjny. Ma on umożliwić bardzo szybki dojazd służbom ratunkowym. Dlatego właśnie pobocze jest na tych drogach tak szerokie, jak pas ruchu.

Na autostradach zagranicznych pobocze traktowane jest jak "świętość" - nikt nie próbuje po nim jechać ani zatrzymywać się na nim. Nie do pomyślenia jest też obecność na poboczach autostopowiczów, handlarzy itd. A jak jest w Polsce?

Często można zobaczyć samochody stojące na poboczu autostrad.. Bo dziecku zachciało się siusiu... Bo trzeba rozprostować nogi... Na autostradzie A2 napotkałem też osobę sprzedającą na poboczu jabłka, a nieco dalej dwie dziewczyny machające rękami, nie wiem czy z prośbą o podwiezienie, czy też oferujące jakiś inne usługi...

Zapamiętajcie, drodzy kierowcy! Na autostradzie w ogóle nie wolno się zatrzymywać i to w żadnym miejscu poza tzw. miejscami obsługi podróżnych. Tam są stacje paliwowe, toalety, sklepy itd. Niestety, nasi kierowcy wiedzą lepiej, co można, a co nie.

Czy wiesz, co zrobić, jeśli przegapiłeś wyjazd?

Na autostradzie we Francji kilku Polaków jechało sobie autem i przegapiło wyjazd. Co w takiej sytuacji robi kierowca z Polski? Proste - rozgląda się, zjeżdża na pobocze, bieg wsteczny i kombinuje, jak tu się wycofać.

Naszym rodakom ta sztuka jednak nie udała się, bo nadjechała policja, a ponieważ mistrzowie kierownicy z kraju nad Wisłą odmówili zapłacenia wysokiego mandatu i wdali się w awanturę z francuskimi policjantami, zostali zatrzymani, a ich samochód skonfiskowany. Dopiero interwencja polskiego konsulatu pozwoliła im na powrót do kraju.

Tam, jak się okazuje, policja nie pobłaża osobom, które stwarzają zagrożenie. Już sobie wyobrażam, co by było, gdyby polska drogówka zrobiła coś podobnego. Huczałoby od protestów, media robiłyby z tego sensację i stawały w obronie biednego "prześladowanego" kierowcy. Internauci w komentarzach mieszaliby policjantów z błotem.

A tak, we Francji nie wywołało to żadnej sensacji, bo jest uważane za naturalne. Rozrabiasz, łamiesz przepisy, stawiasz się, pyskujesz, no to zostaniesz odpowiednio potraktowany. Prawo jest prawem. W Polsce niestety nie, prawo swoje, a kierowcy swoje. Zakłamanie i obłuda. Dotyczy to zresztą nie tylko ruchu drogowego.

Inny przypadek. Kierowca polskiego autokaru zbyt późno dostrzegł wyjazd z autostrady, skręcił gwałtownie i położył autobus na boku. Kilkanaście osób zostało rannych.

Podkreślam więc dobitnie: jeśli na autostradzie przegapiliśmy wyjazd, nie hamujmy broń Boże gwałtownie, nie próbujmy cofać. Trudno, trzeba jechać dalej, choćbyśmy musieli pokonać dodatkowo 50 km.

Czy wiesz, jak wyjechać z autostrady?

Do wyjazdu służy tzw. pas wyłączania. Prawidłowe wyjechanie polega na tym, by z pełną prędkością zjechać na taki pas i dopiero na nim hamować. W ten sposób nie utrudniamy jazdy innym, którzy podążają za nami, nie zmuszamy ich do hamowania.

Niestety, także w tym przypadku wielu polskich kierowców popełnia kardynalny błąd - hamują już na prawym pasie, niekiedy ze 140 do 50-60 km/h, a dopiero potem zjeżdżają na pas wyłączania. Jest to bardzo niebezpieczne postępowanie.

Jeszcze raz przypominam - na autostradzie każde hamowanie, zwłaszcza wydatne, powodujące radykalne zmniejszenie prędkości stwarza potencjalne zagrożenie. Możemy w ten sposób spowodować karambol!

Do wszystkiego trzeba dorosnąć

Jazda po autostradzie to już wyższy stopień wtajemniczenia. Na takich drogach, przy bardzo dużych prędkościach trzeba umieć nie tylko trzymać kierownicę i naciskać pedał gazu, ale także myśleć, przewidywać, błyskawicznie reagować.

Ja się nawet nie dziwię temu, że wielu polskich kierowców nie potrafi jeździć bezpiecznie po autostradach . A kto ich tego miał nauczyć? Ośrodki Szkolenia Kierowców na kursach na prawo jazdy? Przecież one mają problem, by przygotować kursanta do zdania egzaminu ruchu miejskim, a nawet do przejechania po prostej i po łuku na szerokim pasie placu manewrowego.

Nie są prowadzone żadne kampanie informacyjne czy edukacyjne w mediach. Media mają ważniejsze sprawy i wolą szpikować nas durnymi reklamami albo tanimi sensacjami. Gdyby podczas każdej "krótkiej przerwy reklamowej" (trwającej 10-20 minut) znalazło się miejsce na takie informacyjne spoty: "nie zajmuj lewego pasa", "zobacz, jak wjeżdżać na autostradę", "nie zatrzymuj się na poboczu", to przyniosłoby to skutek, komuś pozostałoby coś w głowie. Wiele lat temu Szwedzi w ten właśnie sposób promowali bezpieczne przewożenie dzieci w fotelikach. Tu jest jednak Polska...

Polski kierowca

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas