Dzieci o mało nie zginęły na przejściu! Tyle jest warte wychowanie komunikacyjne

Niedawno pojawił się w sieci filmik, który niestety doskonale obrazuje stan kultury motoryzacyjnej w naszym kraju. Kultury motoryzacyjnej czyli wiedzy i świadomości uczestników ruchu, edukacji w zakresie bezpieczeństwa ruchu drogowego, poszanowania przepisów prawa. To wstrząsające nagranie powinno być przestrogą zarówno dla kierowców, jak i wszystkich rodziców, a także skłonić decydentów do głębokiej refleksji.

Na prawej połowie jezdni korek, samochody stoją jeden za drugim. Na przejście dla pieszych wchodzi dwoje dzieci. Chłopiec i dziewczynka wprawdzie rozglądają się przed wejściem na jezdnię, ale dostrzegają tylko stojące auta. Zaczynając więc śmiało przechodzić. Kiedy zbliżają się do jej osi, nie zwracają uwagi na zbliżający się z przeciwnego kierunku ruchu samochód dostawczy. Gorzej nawet - patrzą w zupełnie przeciwną stronę, ponieważ autor nagrania zatrąbił w mylnym przeświadczeniu, że w ten sposób ostrzeże je. Chyba cud sprawił, że te dzieci nie zostały potrącone. Nadwozie busa przesuwa się kilkanaście centymetrów przed twarzą chłopca.

Reklama

Widzisz korek ? Uważaj na przejściach!

Oczywiście winnym tej niebezpiecznej sytuacji jest kierowca busa, który w ogóle nie zwrócił uwagi, że zbliża się do przejścia dla pieszych. Wprawdzie dzieci ze względu na swój niski wzrost były całkowicie zasłonięte przez czerwone auto stojące tuż za przejściem, ale to w żadnym razie nie usprawiedliwia kierowcy samochodu dostawczego. Zbliżając się do przejścia powinien był zmniejszyć prędkość i przewidywać, że z pomiędzy stojących samochodów mogą wyjść piesi.

Niestety ten kierowca jechał bezmyślnie, "z klapkami na oczach", w ogóle chyba nie zwracając uwagi na to, że zbliża się do przejścia. Tak postępuje zresztą wielu innych. Popatrzcie na rysunek.

Jeżeli widzicie, że na lewej połowie jezdni utworzył się korek, to wcale nie oznacza, iż można pędzić nie zwracając na nic uwagi. Zbliżając się do przejścia należy zawsze zakładać możliwość, że przechodnie wejdą na przejście i mogą nie upewnić się, czy z przeciwnej strony nie nadjeżdża pojazd.

Zwracam uwagę, że w takiej sytuacji pieszy znajduje się już na przejściu dla pieszych i ma absolutne pierwszeństwo przed pojazdem. Nie może być tu w żadnym razie mowy o wtargnięciu przed jadący pojazd, bo w myśl obowiązującego obecnie przepisów pieszy ma prawo spokojnie przejść przez jezdnię (mimo że technicznie rzecz biorąc wychodzi zza przeszkody, co jest zabronione podczas wchodzenia na pasy). Nie wolno go zmusić do zatrzymania, zwolnienia albo przyspieszenia kroku. Gdyby ten kierowca busa uderzył w przechodzące dzieci, jego wina byłaby stuprocentowa.

Podobnie jest na jezdniach jednokierunkowych wielopasmowych. Zdarza się, że na przykład na lewym i środkowym pasie stoją w korku samochody, a na pasie prawym powstaje luka. Jakiś kierowca zauważa ją i pędzi tym prawym pasem w ogóle nie zwraca uwagi, że zbliża się do przejścia dla pieszych. Bardzo często w takich sytuacjach dochodzi do potrąceń przechodniów.

Czy te dzieci były nauczone bezpiecznie przechodzić przez jezdnię?

Niezależnie od ewidentnej winy kierowcy busa należy zwrócić także uwagę na postępowanie dzieci przechodzących przez jezdnię. Te dzieci mają może 9-10 lat i trudno tu mówić o jakiejkolwiek ich winie. Warto jednak zastanowić się, czy rodzice oraz szkoła przygotowały je do bezpiecznego przechodzenia przez jednię? Obejrzyjcie uważnie ten film jeszcze raz.

W momencie zbliżania się do osi jezdni zarówno chłopiec, jak i dziewczynka nie spojrzeli w prawo. Te dzieci nie miały nawet świadomości, że z przeciwnej strony może nadjechać samochód. Widziały stojące auta na prawej połowie jezdni i to upewniło je, że mogą bezpiecznie przejść. Wzrok wlepiły w asfalt, a podniosły go tylko dlatego, że usłyszały klakson.

Trudno nie zadać pytania, co warte jest zatem tak zwane wychowanie komunikacyjne w szkole? Co warte są te różne szumne i ambitne (na papierze) teorie, programy nauczania? Zamiast wbijać dzieciom do głów jakieś nudne, oklepane teoryjki, powinno się pokazać im obowiązkowo ten właśnie filmik. To przemówiłoby o wiele lepiej do wyobraźni dzieciaków.

Niestety, u nas zamiast stosować proste i oczywiste metody dydaktyczne ubiera się wszystko w jakieś pedagogiczne podstawy programowe, które zresztą i tak nie są realizowane. A efekty tej pseudoedukacji motoryzacyjnej widzimy na drogach.

Ten kierowca nie miał prawa jazdy

I jeszcze jeden smaczek na koniec. Kierujący tym busem 39-letni mężczyzna nie miał uprawnień do kierowania samochodem. Prawo jazdy zostało mu cofnięte!  Zapewne pozostałby bezkarny, ale kiedy opublikowano ten filmik i w internecie powstała burza, sam zgłosił się na policję. To można poczytać mu na plus.

Niemniej jednak opisane wyżej zdarzenie pokazuje także drugie, bardzo smutne zjawisko: w Polsce bardzo wielu kierowców jeździ nadal, mimo że zatrzymano im prawo jazdy.

Obecnie wiele mówi się o nowych zasadach pierwszeństwa pieszych na przejściach, które mają wejść w życie od 1 czerwca. Czy można naprawdę oczekiwać, że kierowcy będą zwalniać przed przejściami dla pieszych i uważnie obserwować, czy przechodzień nie wkracza na jezdnię? To, co zobaczyliśmy w filmiku, nasuwa poważne wątpliwości. Kierowców w naszym kraju nie uczy się myślenia, przewidywania różnych sytuacji, a jedynie teorii i jeżdżenia po kilkunastu uliczkach wokół WORD-u.

To wszystko daje bardzo smutny obraz polskiej motoryzacyjnej świadomości. Najlepsze nawet przepisy nie zastąpią prawdziwej edukacji motoryzacyjnej i to wdrażanej już od przedszkola. Warto, aby decydenci poważnie się nad tym zastanowili.

Polski kierowca

***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy