Zimo, trwaj... Trwaj jak najdłużej
Srogi mróz ścisnął Polskę od Bałtyku po Tatry. Łamie drzewa, słupy, zrywa linie energetyczne. Są miejscowości od tygodni pozbawione prądu. W XXI wieku!
Ogromne opóźnienia notują pociągi. Wydaje się, że w najmniejszym stopniu tegoroczna, ostra zima dokucza zmotoryzowanym. Drogi, jakkolwiek narzekalibyśmy na odpowiedzialne za ich utrzymanie służby, są na ogół przejezdne. Do żyjących bez elektryczności wsi docierają sklepy objazdowe, pojazdy ekip walczących ze skutkami awarii. Na ulicach miast ruch też odbywa się w miarę normalnie.
Ech, gdzie te czasy, gdy spadek temperatury do dziesięciu kresek poniżej zera powodował kompletny paraliż na drogach. W czasach PRL kursowało nawet takie powiedzonko, mające pokazać zimową niewydolność systemu: "Nam nie trzeba Bundeswehry, nam wystarczy minus cztery".
Podstawowym warunkiem uruchomienia auta po mroźnej nocy było wymontowanie i zabranie do domu akumulatora, zabieg dziś ryzykowny, a w niektórych modelach aut wręcz niewyobrażalny. Zmotoryzowani wymieniali się informacjami na temat niezawodnych rzekomo sposobów ożywienia padniętych baterii. Rano powszechnym dźwiękiem na polskich osiedlach mieszkaniowych było rzężenie rozruszników. Najpierw jednak należało uporać się z zamarzniętymi zamkami w drzwiach auta. Ci, którym mimo wszystko udało się uruchomić auto i dojechać z punktu A do punktu B, uważani byli za wyjątkowych farciarzy. Nikt oczywiście nawet nie słyszał o takim wynalazku, jak zimowe opony.
Dzisiaj rano od jednego z internautów otrzymaliśmy krótką wiadomość: "Teraz w Osielsku koło Bydgoszczy - 23,5. Moja zafira (diesel) ledwo odpaliła". Człowieku, kiedyś przy takiej temperaturze diesel nawet by nie zipnął!
Zimy nie lubimy, ale przyznajmy, że ma ona również dobre strony. Po pierwsze, integruje. Ludzie pożyczają sobie prostowniki, kable rozruchowe, skrobaczki do szyb. Zawsze można liczyć na życzliwych, którzy pomogą wypchnąć samochód z zaspy. Na drogach też jesteśmy jakby uprzejmiejsi, chętniej ustępujemy pierwszeństwa przejazdu, ułatwiamy zmianę pasa ruchu. Spada również liczba wypadków, bowiem jeździmy wolniej i ostrożniej niż zwykle. Kto czuje się w takich warunkach szczególnie niepewnie i nie musi używać auta, zostawia je na parkingu czy garażu. Młodzież, która latem, wracając z dyskotek, uwielbia wypadać wskutek nadmiernej prędkości z drogi i uderzać w różne przeszkody, w czas siarczystych mrozów oddaje się prawdopodobnie innym rozrywkom.
Im więcej śniegu i lodu, tym mniej ofiar na drogach. jest dobrze. Zimo, trwaj...