Wjedzie do Polski kupa złomu
Używane, sprowadzone auta nie będą już przechodzić badań technicznych przed rejestracją.
Warunek: muszą mieć ważny przegląd wydany za granicą.
Zmiany w prawie to efekt nowelizacji kodeksu ruchu drogowego. Ucieszą się z nich głównie osoby, które sprowadzają i kupują używane auta z Unii Europejskiej czy Szwajcarii.
Do tej pory przed zarejestrowaniem pojazd musiał m.in. przejść na stacji diagnostycznej przegląd kosztujący 169 zł. Kontrola stanu technicznego była wymagana, nawet jeśli samochód miał ważny przegląd wykonany za granicą. Z tego powodu Komisja Europejska wystąpiła do Polski z prośbą o zmianę przepisów. Ze względu na bezpieczeństwo propozycja zrezygnowania z obowiązkowego przeglądu została odrzucona.
Dopiero wyrok Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (orzekł, że nasze przepisy naruszają prawo swobodnego przepływu towarów) zmusił nasz parlament do zmiany prawa. Zdecydowano, że jeśli pojazd sprowadzony z Unii Europejskiej (a także Szwajcarii, Islandii, Liechtensteinu i Norwegii) ma ważny przegląd, nie podlega już w Polsce badaniu dopuszczającemu do ruchu.
Przy okazji zmian w prawie złagodzono także przepis dotyczący dodatkowego badania technicznego po kolizji. Dotychczas, jeśli wypłata odszkodowania z polisy AC lub OC przekroczyła 2 tys. zł, właściciel pojazdu był zobowiązany wykonać przegląd. Nie miało znaczenia, jakie elementy zostały zniszczone, liczył się koszt naprawy.
Według nowych przepisów do wizyty na stacji będzie zobligowany tylko kierowca, który w aucie po kolizji miał uszkodzone elementy nośne konstrukcji nadwozia i podwozia.
Po zapowiedzi liberalizacji przepisów dotyczących badań technicznych pojawiły się głosy, że zaleje nas złom z Europy, ponieważ już nikt nie będzie sprawdzał, jakie auta są sprowadzane.
Nie jest tajemnicą, że masowo ściągane są samochody mocno rozbite, a przeglądy techniczne w Polsce to często fikcja. Były przypadki, że wraki, zanim zjechały z lawety, miały już pieczątkę od nieuczciwego diagnosty o dopuszczeniu do ruchu.
Tak naprawdę to rozsądek każdego kierowcy powinien kazać mu zadbać o stan samochodu, a same przepisy nic tu nie zmienią.
Tekst pochodzi z tygodnika MOTOR