Testujemy używane: vw golf II
Ten samochód był szczytem motoryzacyjnych marzeń dla wielu tysięcy Polaków. Do dziś słowa "jeżdżę golfem", wypowiadane są w naszym kraju z wielką dumą. Cóż jest w tym pojeździe takiego, że jego właściciele czują się lepsi od innych i z pogardą spoglądają w stronę jeżdżących "Francuzami" czy "Japończykami"...
Czy Golf serii drugiej faktycznie prezentuje sobą tak wiele, jak przedstawiają to miliony jego posiadaczy?
Obiektywnie rzecz biorąc chyba jednak nie...
Nadwozie
Legenda Golfa narodziła się w 1974 roku wraz z modelem mk1. Ponieważ Volkswagen zawsze miał być tanim autem dla ludu, inżynierowie skupili się na prostocie konstrukcji. Nie to było jednak przyczyną tak wielkiej popularności samochodu. Sęk tkwił gdzie indziej, a mianowicie w rewelacyjnie nowatorskim, jak na owe czasy, podejściu do projektowania nadwozia oraz wykorzystaniu oferowanego przez nie miejsca. Golf zapoczątkował klasę popularnych dzisiaj aut kompaktowych. Oferował przyzwoite warunki podróżowania (w drastycznych przypadkach nawet 5 osobom), a dzięki przedniemu napędowi prowadzenie go było bardzo łatwe. Tyle o początkach. Z każdym kolejnym wcieleniem Golf rósł i przybierał na wadze, ale też stawał się coraz bardziej przewidywalny.
Nadwozie modelu mk2 ujrzało światło dzienne w 1983 roku. Spoglądając na modele mk1 i mk2 można nawet odnieść wrażenie, że "dwójka" to po prostu pierwotny Golf po głębokim restylingu. Auto wprawdzie urosło o 17 cm, ale stylistycznie oba nadwozia mają ze sobą wiele wspólnego. Opisywanie jego kształtów było by jednak stratą czasu. Jak wygląda "Golf 2" w Polsce wiedzą przecież nawet pięciolatki.
Wnętrze
Tutaj wciąż panuje duch lat osiemdziesiątych - kanciaste kształty, twarde plastiki, przytłaczająca czerń i śladowe ilości wyposażenia.
Na szczęście, kabina jest dosyć przestronna. Z przodu miejsca jest pod dostatkiem nawet dla bardzo wybrednych. Z tyłu wiadomo - jak to w kompakcie, ale 2 osoby podróżować będą raczej wygodnie. Z perspektywy dnia dzisiejszego denerwują szczegóły, jak chociażby brak zagłówków w 2 rzędzie siedzeń.
Pozytywnie ocenić należy bagażnik. 330 litrów to, jak na hatchbacka, całkiem dobry wynik. Kształty są regularne, więc nie powinno być problemów z zapakowaniem wakacyjnych bagaży. Męczy natomiast typowa dla konstrukcji z lat osiemdziesiątych, wysoka krawędź załadunku.
Silniki
Paleta jednostek oferowanych do tego pojazdu była bardzo rozbudowana. Nie brakowało, ani mocnych silników benzynowych, ani też warkotliwych i ospałych Diesli.
W Polsce najłatwiej o Golfa z silnikiem 1,3. 1,6. lub 1,8l. Pierwszy z nich, mimo że nie jest jednostką podstawową (rolę tę pełnił sporadycznie występujący w Golfach silnik o poj. 1,0 l), nie najlepiej radzi sobie z masą auta. Na sprint do setki potrzebuje ok. 17 sekund, a powyżej 110 km/h wpada w zadyszkę. Spalania na poziomie 8 litrów także nie można uznać za rewelacyjne. Nieco lepiej radzi sobie motor 1,6 l (70 KM), który przy podobnym zużyciu paliwa, zapewnia nieco lepsze osiągi (0-100 km/h w 14 s. Vmax ok. 160km/h).
Do dzisiejszych standardów najbardziej pasuje silnik o pojemności 1800 cm3 i mocy 90 KM. Pali wprawdzie więcej (średnio 9-10 l/100 km), ale oferuje w zamian znośną dynamikę - setka po 12 sekundach i 170 km/h.
Na marginesie warto dodać, że Volkswagen jako pierwszy zaprezentował tzw. "kieszonkową rakietę", czyli Golfa mk1 GTI. Nigdy wcześniej żadna inna marka nie wstawiała silników o dużej mocy do aut rodzinnych. Volkswagen przełamał tę barierę tworząc z auta dla ludu - wyścigówkę
W "Golfie 2" wersja GTI miała pojemność 1800 cm3 i osiągała moc 112 KM. W 1988 roku wprowadzono także model G60 rozwijający aż 160KM.
Miłośnikom Diesli zapewniono nieco mniejszy wybór. Dostępne były jedynie 3 jednostki, wszystkie o pojemności 1,6 l (moc 54 KM, 69 KM i 82 KM). Osiągi pierwszych dwóch nie były rzecz jasna rewelacyjne, ale trwałość i niskie zużycie paliwa sprawiły, że do dzisiaj cieszą się one sporym powodzeniem. Trzeci motor, wyposażony w turbo i intercooler zapewnia już całkiem przyzwoite osiągi, jednak znalezienie u nas samochodu z tym silnikiem graniczy z cudem.
Wrażenia z jazdy
Najbardziej irytującą sprawą, jaką odczuwa się podróżując Golfem, to permanentny brak wyposażenia. Podstawowe wersje nie oferują praktycznie niczego, co mogłoby wpływać na podniesienie komfortu jazdy. Obrotomierz to, w większości tych pojazdów, najwyższa forma luksusu.
W miejskim tłoku daje się we znaki, pozbawiony wspomagania, układ kierowniczy. W słabszych wersjach denerwuje ledwie 4 biegowa przekładnia.
Nie można jednak, oceniać Golfa aż tak jednoznacznie. Trzeba pamiętać, że "dwójka" ma już dzisiaj przeszło 20 lat. Samochody te zawsze chwalone były za bardzo dobre właściwości jezdne. Faktycznie, prowadzenia auta w zakrętach nie nastręcza żadnych trudności i w modelach z mocniejszymi silnikami jazda po serpentynach sprawia sporą frajdę. Niestety, każdy kij ma dwa końce. Zawieszenie zestrojono raczej twardo (wielu przeciwników Golfa twierdzi nawet, że nie ma go wcale), co na polskich drogach nie wróży zbyt wielkiego komfortu jazdy.
Bolączką modelu jest hałaśliwe wnętrze. Twardy plastik kokpitu skrzypi i trzeszczy, a próby rozwiązania tego problemu (typu filcowe podkładki) z góry skazane są na niepowodzenie. Nie można mieć natomiast żadnych zastrzeżeń, co do widoczności. Nadwozie jest wzorowo przeszklone i tylko niewprawnym kierowcom w parkowaniu przeszkadzać mogą szerokie tylne słupki. W pierwszych modelach (do 1988 roku) we znaki daje się także kiepskie umiejscowienie lusterek bocznych. Znajdują się one niemal w połowie drzwi, przez co ich "martwe pole" odmierzać można w hektarach...
Podsumowując
Zwolennicy tych pojazdów widzą w nich same zalety. Obiektywnie rzecz biorąc, zwłaszcza z perspektywy dnia dzisiejszego, Golf mk2 nie wygląda już tak "różowo". Ten samochód, na przestrzeni kilku ostatnich lat dość mocno się postarzał. Nie oznacza to jednak, że dni "dwójki" są policzone. Auto wciąż ma szereg niepodważalnych zalet. Najważniejszą z nich jest łatwość obsługi i idealna wręcz dostępność do części zamiennych. Sama trwałość mechaniczna tych pojazdów również zasługuje na dużą pochwałę.
Oczywiście nie można wierzyć w cuda i sądzić, że piętnastoletni Golf będzie autem niezawodnym. W samochodach w wieku dojrzałym, z racji przebiegu i zawiłej historii, niemal każda usterka ma prawo się zdarzyć. Typowymi bolączkami "dwójki" są np. nietrwałe łożyska kół, wycieki oleju z zespołu napędowego czy chociażby pękające (ze starości) przewody cieczy chłodzącej. Niestety, w przeważającej liczbie egzemplarzy także korozja coraz śmielej wpisuje się w obraz nadwozia.
Spory, w ostatnim czasie, napływ tych samochodów do Polski obniżył znacząco ich ceny wywoławcze. Właścicielem Golfa serii drugiej można stać się już za 2-3 tys. zł, ale nie brakuje egzemplarzy, za które wciąż żąda się 9-11 tys. O ile w kategorii cenowej do 5 tys. zł, Golf wydaje się być dobrym wyborem, to już dysponując 7 czy 9 tysiącami nie trudno o wiele ciekawszych propozycji.
Tak czy inaczej, Niemcom należą się słowa ogromnego uznania. Nie tylko dla tego, że stworzyli dobry i praktyczny pojazd, ale także z tego względu, że dzięki przemyślanym działaniom marketingowym udało im się wychować wierną rzeszę klientów. W historii motoryzacji aż roi się od genialnych pojazdów, które nigdy nie odniosły tak spektakularnego sukcesu jak Golf. Dlaczego? Ponieważ nie wystarczy jedynie zbudować auta i czekać aż zacznie się sprzedawać. Trzeba jeszcze wmówić wszystkim, że to właśnie nasz samochód jest najlepszy...
Tym niemniej, Golf mk2 powoli schodzi ze sceny, w oczach wielu - niepokonany. Przez lata był fundamentem dobrej opinii, jaka przylgnęła do produktów firmy Volkswagen.
Nie można jednak powiedzieć, że w przeciągu kilku następnych lat Golfa serii drugiej czeka śmierć. Już dziś widać, że niemieckim inżynierom udało się stworzyć pojazd nieśmiertelny. Ten samochód, nawet gdy całkowicie zniknie z dróg, nie umrze. On po prostu, podobnie jak jego poprzednicy, stanie się legendą. Paweł Rygas
TUTAJ przeczytasz nasze pozostałe testy samochodów używanych.