Testujemy używane: Seat toledo
To, że człowiek jest podatny na sugestie, wiemy wszyscy.
Zaskakiwać może jedynie skala tego zjawiska. Volkswagen, który - jak sama nazwa wskazuje - w całym cywilizowanym świecie uznawany jest za auto "dla ludu", w Polsce wciąż jest synonimem niezawodności, funkcjonalności i dobrego stylu. Oczywiście osąd taki nie wziął się znikąd, ale każdy szanujący się fan motoryzacji wie, że słowa "Volkswagen" i "wzorowa niezawodność" przestały iść ze sobą w parze wraz z nastaniem golfa serii trzeciej... Niemcy jak mało kto potrafią jednak zadbać o marketing, przez co ich samochody nawet po wielu latach użytkowania wciąż dzielnie trzymają cenę, stawiając czoła zabójczej dla innych utracie wartości. Niestety, w tym miejscu często pojawia się problem. Gdy przepojeni propagandą zechcemy w końcu stać się właścicielem własnych czterech kółek sygnowanych jedynie słusznym znaczkiem VW, może się okazać, że zadanie to przerasta nas pod względem finansowym.
Cena nawet kilkunastoletniego golfa serii 3 wyposażonego w tak "ekskluzywne" dodatki jak obrotomierz czy wspomaganie kierownicy, nawet dzisiaj potrafi zwalić z nóg. Na szczęście istnieje pewna alternatywa - nazywa się toledo.
Toledo serii pierwszej (inne testy aut używanych znajdziesz TUTAJ) pojawiło się na rynku w 1991 roku i nawet wówczas nie grzeszyło urodą. Samochody te pod względem stylistycznym były równie ciekawe jak golfy mk. 2, tarpany czy łady 110, co bynajmniej nie stawiało ich w świetle jupiterów. Pod tym względem zdecydowanie lepiej prezentują się modele wyprodukowane po '95 (zmieniono wówczas m.in. reflektory, kształt grila oraz dodano tylny spoiler). Lifting wyszedł modelowi na dobre, a nieskomplikowane zabiegi sprawiły, że karoseria stała się dużo bardziej współczesna i opływowa. Proste linie i ostre kanty mają wprawdzie swoich zwolenników, ale porównywanie sylwetki seata np. z kanciastymi szwedzkimi "cegłami" byłoby nie na miejscu. Uroda to jednak pojecie względne, dlatego my w stosunku do nadwozia użyjemy jedynie słowa - "poprawne".
Do zalet auta bez wątpienia należy ogromnych rozmiarów, ustawny bagażnik. 550 litrów pojemności (a po rozłożeniu tylnych siedzeń - 1360l) to wynik, który zawstydziłby niejedno nowe kombi. Przestrzeń jest naprawdę olbrzymia i nie ma chyba kobiety, która byłaby w stanie zapełnić ją siatkami po wyjściu z hipermarketu...
O ile nadwozie nie zdradzało pokrewieństwa z produktami koncernu VW, o tyle po zajęciu miejsca wewnątrz znikają wszelkie wątpliwości. Przełączniki, zestaw wskaźników, kierownica, fotele czy nawet drążek zmiany biegów - wszystko to wydaje się być znajome: witamy w volkswagenie. Diodowe kontrolki do złudzenia przypominają te montowane niegdyś w passatach, a przyciski to mieszanka elementów "żywcem wyjętych" z popularnych modeli niemieckiego koncernu.
Wymiary auta (długość 4321 mm /szerokość 1662 mm) stawiają je pomiędzy klasą kompakt a średnią i pozwalają sądzić, że wnętrze oferować będzie sporo przestrzeni. Pokrewna z golfem płyta podłogowa nie pozwoliła na zbyt wiele, ale niewielki rozstaw osi (2471 mm) wykorzystano całkiem rozsądnie. W zestawieniu z niemieckim kuzynem toledo wypada nad wyraz dobrze, chociaż porównanie go z vectrą, laguną czy np. mondeo wpędziłoby seata w kompleksy. Pasażerowie przednich siedzeń podróżują wygodnie (głosy krytyki słychać jedynie w stosunku do przeciętnej wygody foteli), lecz ci, którym przypadnie tylna kanapa, mogą poczuć się jak w typowym kompakcie. Rodziny powinny jednak być zadowolone. W codziennej eksploatacji trzeba będzie przymknąć oko na znikomą ilość schowków (zwłaszcza w autach wyposażonych w 2 airbagi "schodek" to nieporozumienie), stosunkowo duży promień zawracania i ograniczoną widoczność przy cofaniu (szerokie słupki, wysoko zadarty kufer i spoiler). W samochodach z większym przebiegiem (zwłaszcza w dieslach) należy się też pogodzić z rozklekotanym i skrzypiącym kokpitem - wydawane przez niego odgłosy do złudzenia przypominają te emitowane przez wnętrza leciwych passatów B3.
O silnikach stosowanych do napędu auta usłyszeć można dwie, skrajnie róże opinie i - co ciekawe - obie są prawdziwe. Patrząc przez pryzmat imponujących przebiegów osiąganych bez naprawy głównej, volkswagenowskie jednostki to niemal wzór do naśladowania. Druga strona medalu to jednak przestarzała, tkwiąca w latach osiemdziesiątych konstrukcja (często spotykany gaźnik) oraz wilczy apetyt na paliwo. Najbardziej popularna wersja 1,8 l niezależnie od sposobu zasilania (gaźnik/wtrysk jednopunktowy - w zależności od tego, czy samochód wyposażony jest w katalizator) rozwija moc 90 KM i zapewnia znośne osiągi. Na sprint do setki potrzeba 13,3 s., a po długim rozbiegu wskazówka prędkościomierza powinna zatrzymać się w okolicach 182 km/h. Warto jest szukać samochodów wyposażonych w instalacje gazowe. Średnie zużycie paliwa ponad 9 l/100 km (wg Seata 8,1l), a przy dynamicznej jeździe miejskiej nawet 13 l (!) nie napawa optymizmem. Od tego obrazu nie odbiegają mocniejsze jednostki (1,8 16V -125/138 KM, 2,0 - 115/116 KM, 2,0 16V 150 KM), które przy podobnym apetycie zapewniają jednak zdecydowanie atrakcyjniejsze wrażenia z jazdy. Dobrym wyborem okazać się może montowany od 1995 roku silnik 1,6 l (moc 101 KM). Osiągami dorównuje on wersji 1,8 l, zużywając przy tym średnio o ponad litr paliwa na sto km mniej.
Bardzo atrakcyjnie przedstawia się natomiast oferta samochodów z silnikami diesla. W toledo zastosowano znany i ceniony volkswagenowski motor o poj 1,9 l, w kilku wariantach mocy. Najsłabszy, pozbawiony turbodoładowania osiągał 68 KM i leniwie rozpędzał auto do setki w czasie ok. 16,5 s. (średnie spalanie 5,7 l/100 km). Niewiele lepiej radził sobie doładowany 1,9 TD o mocy 75 KM. Zdecydowanie najbardziej godne uwagi są montowane po 95 roku jednostki 1,9 TDI, których nikomu nie trzeba chyba przedstawiać. Moce od 90 do 110 KM gwarantują odpowiednią dynamikę (przyspieszenia 13,1-11,2 s do 100 km/h), a zużycie paliwa na poziomie niewiele ponad 5 l/100 km to niemal mistrzostwo świata. Narzekać można jedynie na nieco zbyt głośną pracę, ale prawdziwym fanom silników wysokoprężnych na pewno nie będzie to przeszkadzać.
Samochód konstrukcyjnie wywodzi się z czasów, gdy fani volkswagena nie musieli spuszczać głowy na dźwięk słowa niezawodność, więc obawy co do trwałości toledo są raczej nieuzasadnione. Oczywiście, jak każde auto, także i to posiada parę słabszych punktów, ale obiektywnie w kategorii niezawodności, seat spisuje się dobrze. Użytkownicy narzekają jedynie na przeciętnej trwałości elementy zawieszenia (końcówki drążków kierowniczych, olejowe amortyzatory), pojawiającą się korozję, marudną instalację elektryczną (czujniki domknięcia drzwi, w silnikach 1,8 czujnik temperatury cieczy chłodzącej) czy rozklekotane wnętrza.
Seata toledo warto kupić. Dobrze wyposażone, serwisowane egzemplarze dostępne są już od 6 tys. zł, co biorąc pod uwagę zalety w postaci dobrego prowadzenia, akceptowalnego wnętrza i monstrualnych rozmiarów bagażnika wydaje się być rozsądną ceną. Za autem przemawia także stosunkowo niewielka usterkowość, szeroki wybór tanich części zamiennych i prosta konstrukcja minimalizująca koszty robocizny. Jeśli nie drażni nas toporna stylistyka i bogata akustyka wnętrza, to z dużą dozą prawdopodobieństwa można przypuszczać, że nasza codzienna współpraca z toledo przebiegać będzie w atmosferze spokoju.
Paweł Rygas
Więcej naszych testów aut używanych znajdziesz TUTAJ.