Skuteczny sposób na drogówkę?
Choć używanie antyradarów jest zabronione, to część kierowców z nich korzysta. Czy mają oni szansę na uniknięcie mandatu?
Korzystanie z antyradaru to zajęcie dla ludzi o mocnych nerwach. Urządzenie przyklejone do przedniej szyby lub słony przeciwsłonecznej bardzo rzuca się w oczy. Tym bardziej, że ma charakterystyczny kształt, nie do pomylenia np. z nawigacją satelitarną. Gdy policja złapie nas na używaniu antyradaru, trudno będzie liczyć na pobłażanie. Sprawdziliśmy, jak w praktyce wygląda korzystanie z tego typu "asystenta".
Test przeprowadziliśmy z wykorzystaniem urządzeń produkowanych przez Zurad: radaru, fotoradar i lidaru, czyli laserowego miernika prędkości (firma jest głównym dostawcą tego typu sprzętu dla polskiej policji). Do walki z nimi stanęło pięć antyradarów z różnych półek cenowych. Najtańsze z testowanych urządzeń kosztowało nieco ponad 200 zł, najdroższe oznaczało wydatek ponad 10-krotnie większy. Na pozór takie rozbieżności nie powinny mieć miejsca, według zapewnień producentów cała piątka ma wykrywać każdy rodzaj sygnału emitowanego przez mierniki prędkości będące w wyposażeniu policji i straży miejskich. Zresztą nie tylko w Polsce - sprzęt wykorzystywany przez służby na całym świecie działa na takich samych częstotliwościach. W związku z tym antyradar kupiony za granicą będzie też działał w naszym kraju.
W przypadku niemal wszystkich urządzeń fotoradar nie okazał się groźnym przeciwnikiem. Powód? Bez przerwy wysyła sygnały radiowe, które przez to są najłatwiejsze do wykrycia przez antyradar.
Sprawa komplikuje się w przypadku radaru ręcznego. Ten wysyła fale radiowe tylko w momencie dokonywania pomiaru. Antyradar jest w stanie zapobiec zatrzymaniu przez policję tylko wtedy, gdy pomiar został wykonany na innych autach jadących przed nami. W takiej sytuacji wszystkie testowane urządzenia sprawdziły się, ale najdroższe ostrzegały z większej odległości. Gdy jednak jedziemy pierwsi, żaden antyradar nie pomoże.
Najtrudniejszym wyzwaniem okazał się miernik laserowy. Można przyjąć, że wykrywanie jego wiązki jest bezużyteczną funkcją. Ostrzeżenie równa się zmierzeniu prędkości, zatem w praktyce nic nie daje. Co gorsza, nie pojawia się nawet przy każdym pomiarze (w przypadku trzech urządzeń wręcz nigdy). Przewaga najdroższych urządzeń polega na jednoznaczności ich wskazań. Pozwalają na łatwiejsze odróżnienie rzeczywistych kontroli prędkości od fałszywych alarmów powodowanych np. przez sygnalizację świetlną czy czujniki przy drzwiach auta. Każde emituje niepotrzebne ostrzeżenia, co po pewnym czasie zaczyna irytować. Trzeba pamiętać, że antyradary nie wykryją obecności radiowozu z wideorejestratorem, ponieważ ten do pomiaru nie używa radaru czy lasera.
Pamiętajmy, że posiadanie antyradaru jest legalne, jednak za jego używanie grozi mandat 500 zł oraz 3 punkty karne.
Test antyradararów pokazał że:
1. Wszystkie urządzenia wykrywają radarowe mierniki prędkości z zapasem dającym szanse na odpowiednie zmniejszenie prędkości.
2. Nie można liczyć na to, że antyradar ostrzeże nas przed kontrolą za pomocą lasera.
3. O przydatności urządzenia decyduje przede wszystkim jednoznaczność wskazań. Najdroższe urządzenia wykazały dużą przewagę.
4. Nawet najdroższe antyradary wysyłają fałszywe ostrzeżenia. Wynika to z zasady ich działania, reagują na każdy odebrany sygnał.
Jak działa policyjny sprzęt?
Fotoradar
Urządzenie cały czas wysyła fale radarowe, które po odbiciu od auta wracają do fotoradaru. Antena antyradaru przechwytuje sygnał i ostrzega o tym kierowcę.
Radar ręczny
Zasada działania taka sama jak fotoradaru. Urządzenie wysyła fale, kiedy policjant naciśnie spust (wykonuje pomiar). I tylko wtedy sygnał może odebrać antyradar.
Lidar
Mierzy prędkość za pomocą wiązki światła w podczerwieni. Antyradar wyposażony jest w czujnik światła promieni lasera. Po jego wykryciu ostrzega kierowcę.
B. Zienkiewicz, S. Sulowski
Tekst pochodzi z tygodnika: