Samochody do... adopcji
W Ameryce, jak wiadomo, wszystko jest możliwe. Można tam nawet... adoptować samochód.
Taką formę opieki nad zabytkowymi pojazdami proponuje America's Car Museum w mieście Tacoma (stan Washington).
Założyciele tej instytucji, przedsiębiorca transportowy Harold LeMay i jego żona Nancy, trafili do Księgi Rekordów Guinnessa jako właściciele największej na świecie prywatnej kolekcji samochodów. Zgromadzili w niej ponad 3000 aut, ważnych dla historii motoryzacji, przede wszystkim amerykańskiej. W 1998 r. utworzyli fundację, której przekazali większość swoich zbiorów. Powstałe w ten sposób muzeum planuje budowę nowej, zaprojektowanej z rozmachem siedziby. Adopcja eksponatów ma być jednym ze źródeł finansowania tej inwestycji i wspomóc utrzymanie zbiorów.
Wydając 4800 dolarów można zaadoptować na 5 lat m.in. piękny egzemplarz czterodrzwiowego, siedmiomiejscowego modelu austro daimler sport z 1922 r., skonstruowanego przez młodego Ferdynanda Porsche'a, fiata topolino z 1937 r. czy efektowny pontiac firebird z 1968 r. Za te pieniądze otrzymamy elegancką skórzaną teczkę z zestawem zdjęć i historią "naszego" samochodu, okolicznościową plakietkę, a przy eksponacie w muzeum zostanie umieszczona tabliczka z nazwiskiem darczyńcy.
Uszczuplając portfel o kwotę dwukrotnie większą, wydłużymy czas wycieczki, ale radzimy się pospieszyć, bo na tym poziomie został do zaadoptowania tylko jeden samochód: lincoln L brougham z 1930 r.
Adopcja zapewnia także przywileje związane z przynależnością do Club Auto Founder, a także ulgę w podatku dochodowego, płaconym przez darczyńcę. Niestety, tylko w USA.