Rondo to skrzyżowanie dla ludzi myślących! Część trzecia...
Do bezpiecznej jazdy po rondzie potrzebne są trzy czynniki: znajomość przepisów ruchu i umiejętność ich elastycznego stosowania, uważna obserwacja i refleks oraz odrobina życzliwości.
To naprawdę wystarczy! Tyle tylko, że na polskich rondach brakuje właściwie każdego z tych czynników.
Przypomnę, że kontynuujemy rozważania o prawidłowej jeździe na rondach. W poprzednich moich artykułach wyjaśniałem szczegółowo przepisy odnoszące się do skrzyżowań o ruchu okrężnym oraz powoływałem się na wyjaśnienia czterech czołowych ekspertów.
Oczywiście, jak było to do przewidzenia, część "fachowców" nie dała się przekonać i z zapałem przystąpiono w komentarzach do mieszania z błotem nie tylko mnie, ale także cytowanych przeze mnie specjalistów. Swoją drogą przepraszam, że ich na to naraziłem. Pominięto zupełnie fakt, że są oni biegłymi sądowymi, długoletnimi ekspertami, autorami wielu podręczników, na których wychowały się pokolenia i miliony polskich kierowców (aż do chwili, kiedy zaczęto bezmyślnie wkuwać na pamięć odpowiedzi do egzaminacyjnych testów).
Wnioskuję zatem, że dla części zmotoryzowanych nie ma żadnych autorytetów, oczywiście, poza nimi samymi. Zadać należałoby zatem pytanie: skoro niektórzy tak doskonale wszystko wiedzą, to po co cokolwiek czytają?
Pewien Czytelnik zauważył w swoim komentarzu: "(...) Najgorsze jest to, że tych zarozumiałych ważniaków, przekonanych o swojej nieomylności i bluzgających jadem nienawiści spotkamy jutro na drodze". No cóż, na co dzień obserwujemy na drodze przejawy agresji i chamstwa. Nic dodać, nic ująć.
To, co piszę, to nie są moje interpretacje przepisów. Opisuję obowiązujące przepisy i opieram się na wyjaśnieniach i interpretacji ekspertów, uznanych autorytetów. Są to ludzie, którzy współpracowali przy tworzeniu prawa drogowego, a więc chyba wiedzą najlepiej, do czego zmierzali. Trudno na jedną szalę kłaść ich autorytet, a na drugą wypowiedzi czy poglądy - z pełnym szacunkiem - pojedynczego instruktora czy egzaminatora.
Uważam natomiast, że w istniejącej sytuacji, gdy tak wiele jest mylnych i sprzecznych interpretacji Prawa o ruchu drogowym w odniesieniu do skrzyżowań o ruchu okrężnym, odpowiednie instytucje powinny bezwzględnie i jak najszybciej wprowadzić jednolitą wykładnię przepisów, obowiązującą wszystkie ośrodki nauki jazdy, WORD-y, policję itd.
Teraz przenieśmy się po prostu na rondo i zobaczmy, jak możemy i powinniśmy przez nie przejeżdżać. Na początek wybrałem tzw. rondo klasyczne, czyli czterowlotowe, na którym drogi przecinają się pod kątem prostym. Dodam dla ścisłości, że na razie omawiamy ronda bez sygnalizacji świetlnej i bez tramwajów. Zakładamy też, że przed wjazdami na rondo występuje znak A-7 "Ustąp pierwszeństwa". Przyjmujemy, że na rondzie nie ma znaków poziomych, które określałyby zasady przejazdu w sposób szczególny (np. strzałek kierunkowych wskazujących obowiązujący kierunek jazdy z danego pasa ruchu).
I jeszcze bardzo ważna kwestia - my kierujemy żółtym samochodem.
- Dojeżdżając do ronda zajmujemy prawy pas ruchu (jeśli dotychczas jechaliśmy innym pasem niż prawy skrajny, należy uprzednio zmienić pas ruchu).
- Nie musimy włączać jeszcze prawego kierunkowskazu, ale możemy to uczynić. W ten sposób sygnalizujemy, że na rondzie skręcimy w najbliższą drogę wylotową. Przypominam jednak, zgodnie z wcześniejszymi wyjaśnieniami, że włączenia kierunkowskazu przed rondem nie należy traktować jako obowiązkowego.
- Dojeżdżamy do ronda i uważnie obserwujemy sytuację na obwiedni, gdyż musimy oczywiście ustąpić pierwszeństwa pojazdom poruszającym się po niej. Zwracajmy uwagę nie tylko na pojazdy jadące zewnętrznym pasem obwiedni, ale także pozostałymi pasami. Może okazać się, że któryś z tych pojazdów zmienia pas ruchu.
- Jeżeli pozwala na to sytuacja ruchowa, wjeżdżamy na prawy skrajny pas obwiedni i tym pasem jedziemy do najbliższego wyjazdu. W tym czasie, o ile wcześniej nie włączyliśmy kierunkowskazu, teraz już musimy to uczynić obowiązkowo, aby sygnalizować nasz zamiar wyjechania z ronda w najbliższą drogą wylotową. Uwaga! Jeśli włączyliśmy kierunkowskaz jeszcze przed wjechaniem na rondo, pamiętajmy, że automat podczas jazdy po obwiedni prawdopodobnie go wyłączy na skutek skręcenia kół w przeciwna stronę! Musimy więc, zbliżając się do drogi wylotowej szybko włączyć go ponownie.
- Skręcamy na drogę wylotową i wyłączamy prawy kierunkowskaz.
Formalnie rzecz biorąc, jeśli zamierzamy jechać prosto przez rondo, możemy zająć dowolny pas ruchu (chyba, że znaki poziome wskazują inaczej). Biorąc jednak pod uwagę praktykę, najlepiej jest zająć pas środkowy lub prawy. Zajęcie lewego pasa spowoduje, że opuszczając rondo będziemy musieli przeciąć dwa sąsiednie pasy ruchu, środkowy i prawy, oczywiście ustępując przy tym pierwszeństwa pojazdom, które tymi pasami poruszają się. Przy nasilonym ruchu jest to manewr dość trudny.
Wariant I - jazda prosto prawym pasem
Zajęcie prawego pasa ma tę wadę, że jadąc nim po obwiedni ronda możemy zostać zablokowani, tzn. zmuszeni do zatrzymania się za pojazdami, które będą skręcać w prawo na rondzie (w najbliższą drogę wylotową). Skręcające pojazdy często muszą przecież zatrzymać się przed przejściami dla pieszych.
- Dojeżdżamy do ronda prawym pasem i uważnie obserwujemy sytuację na obwiedni, gdyż musimy oczywiście ustąpić pierwszeństwa pojazdom poruszającym się po niej.
- Jeżeli pozwala na to sytuacja ruchowa, wjeżdżamy na obwiednię ronda, Skoro przed wjechaniem na rondo wybraliśmy prawy pas, to oczywiście na obwiedni też wjeżdżamy na jej pas prawy.
- Jedziemy po obwiedni. UWAGA! Zbliżając się do pierwszego wylotu (po prawej stronie), który będziemy mijać, spójrzmy w lewo, aby upewnić się, że inny pojazd nie będzie przecinał nam toru jazdy. Może się zdarzyć, że kierowca opuszczający rondo postąpi nieprawidłowo i zjeżdżając z ronda, zajedzie nam drogę (być może nie spostrzegł naszego pojazdu). Bądźmy na to przygotowani. Lepiej przecież przyhamować i uniknąć kolizji, chociaż mamy pierwszeństwo.
- Po minięciu pierwszej drogi wylotowej włączamy prawy kierunkowskaz.
- Zbliżamy się do wyjazdu z ronda i skręcamy w kolejną drogę wylotową, opuszczamy rondo i wyłączamy prawy kierunkowskaz. Opuszczając rondo prawym pasem powinniśmy wjeżdżać na prawy pas drogi wylotowej.
Wariant II - jazda prosto środkowym pasem, a następnie zmiana pasa na prawy przed opuszczeniem ronda
- Dojeżdżamy do ronda środkowym pasem i uważnie obserwujemy sytuację. Ponieważ będziemy wjeżdżać na środkowy pas obwiedni (bo wjeżdżamy na rondo ze środkowego pasa ruchu), musimy dokładnie obserwować pojazdy na wszystkich pasach. Może się zdarzyć, że jadący prawym pasem obwiedni autobus lub ciężarówka przesłoni nam widoczność. Nie ryzykujmy gwałtownego "wstrzeliwania się" na rondo, bo możemy zderzyć się z pojazdem poruszającym się pasem środkowym, którego nie widzieliśmy!
- Jeśli sytuacja na to pozwala, wjeżdżamy na rondo.
- Jedziemy po obwiedni środkowym pasem. Czekamy na możliwość zmiany pasa ruchu na prawy. Włączamy prawy kierunkowskaz, sygnalizując zamiar zmiany pasa ruchu. Zmiana pasa ruchu na obwiedni wiąże się rzecz jasna z koniecznością ustąpienia pierwszeństwa pojazdom, które poruszają się prawym pasem. Uwaga na pojazdy wjeżdżające na rondo prawym wlotem - kierowca któregoś z nich może nie zorientować się, że zmieniamy pas ruchu (spójrzmy na rysunek 3 - chodzi tu o zielony samochód). Bardzo łatwo w takiej sytuacji o kolizję!
- Jeżeli sytuacja na to pozwala, przejeżdżamy na prawy pas.
- Zbliżając się do drogi wylotowej ponownie włączamy prawy kierunkowskaz, sygnalizując zamiar opuszczenia ronda.
- Skręcamy na drogę wylotową, na jej prawy pas i wyłączamy prawy kierunkowskaz.
Wariant III - jazda prosto środkowym pasem aż do opuszczenia ronda (bez wcześniejszej zmiany pasa ruchu)
- Dojeżdżamy do ronda środkowym pasem i uważnie obserwujemy sytuację
- Jeśli sytuacja na to pozwala, wjeżdżamy na środkowy pas obwiedni
- Jedziemy cały czas środkowym pasem. Kiedy zbliżamy się do naszego wylotu, uważnie obserwujemy pojazdy na prawym pasie ruchu i włączamy prawy kierunkowskaz, sygnalizując zamiar opuszczenia ronda. Wprawdzie pojazd, który wjechał z nami na rondo tym samym wlotem i porusza się sąsiednim prawym pasem, nie powinien objeżdżać ronda dookoła, ale w praktyce trudno wymagać od kierowcy, aby rozważał, którym wlotem wjechało dane auto i to pamiętał. Ponadto w tym samym czasie na rondzie mógł znaleźć się inny pojazd, który wjechał na rondo z prawej strony. Tak czy inaczej, zawsze jesteśmy zobowiązani ustąpić pierwszeństwa pojazdowi poruszającemu się pasem, na który zamierzamy wjechać.
- Zjeżdżamy z ronda pasem środkowym i oczywiście wjeżdżamy też na środkowy pas (a nie prawy!) na drodze wylotowej. Wyłączamy prawy kierunkowskaz.
Wybór pierwszej lub drugiej możliwości zależy oczywiście od konkretnej sytuacji ruchowej na rondzie. Jeżeli prawy pas "stoi" lub pojazdy jadą po nim bardzo wolno, możemy opuścić rondo pasem środkowym. Jeżeli prawy pas jest w miarę pusty albo ruch odbywa się na nim płynnie, bezpieczniej jest wcześniej zjechać z pasa środkowego na prawy, właśnie po to, by nie napotkać tych kierowców, którzy objeżdżają rondo dookoła prawym pasem). To już wynika z praktyki, refleksu, wyobraźni kierującego i konkretnej sytuacji.
Uwaga! Podczas jazdy po obwiedni ronda obserwacja pojazdów poruszających się sąsiednimi pasami w lusterkach może być znacznie utrudniona, albowiem pojazdy nie poruszają się po prostej. Powstają martwe pola, w wyniku czego łatwo przeoczyć inny pojazd i zajechać mu drogę. Często konieczne jest zatem odwracanie głowy w lewo i prawo i prowadzenie obserwacji bezpośredniej.
Wariant I - Skręcanie z lewego pasa obwiedni aż do opuszczenia ronda, bez wcześniejszej zmiany pasa ruchu
- Dojeżdżając do ronda zajmujemy lewy pas ruchu (jeśli dotychczas jechaliśmy innym pasem, należy uprzednio zmienić pas ruchu)
- Możemy (ale nie musimy) włączyć lewy kierunkowskaz
- Dojeżdżamy do ronda i uważnie obserwujemy sytuację na obwiedni
- Kiedy powstaje taka możliwość, wjeżdżamy na obwiednię i jedziemy jej lewym pasem
- Po wykonaniu skręcenia, będąc jeszcze na rondzie, uważnie obserwujemy pojazdy na sąsiednich pasach ruchu. Włączmy prawy kierunkowskaz, sygnalizując zamiar opuszczenia ronda. Przypominam, że przecinając sąsiednie pasy ruchu, musimy ustąpić pierwszeństwa pojazdom poruszającym się tymi pasami. Dlatego właśnie musimy bardzo uważnie obserwować sytuację. Jeżeli pojazdy znajdujące się na pasie prawym i środkowym zjeżdżają z ronda, możemy zjechać razem z nimi, równolegle. Jeśli natomiast pojazdy jadące sąsiednimi pasami nadal objeżdżają rondo, to nie mamy wyjścia - musimy zatrzymać się, ustąpić im pierwszeństwa i dopiero po uczynieniu tego zjechać z ronda. Lepiej jednak zatrzymać się na lewym pasie obwiedni, który służy zasadniczo do skręcania w lewo i zawracania, niż na innych pasach, blokując ruch.
- Po ustąpieniu pierwszeństwa pojazdom na sąsiednich pasach opuszczamy rondo i wyłączamy prawy kierunkowskaz.
Wariant I - Skręcanie z lewego pasa, a następnie zmiana pasa ruchu na obwiedni na pas prawy (lub środkowy) przed opuszczeniem ronda.
Skręcanie w lewo - wariant II - jazda lewym pasem, a następnie zmiana pasa ruchu na obwiedni na pas prawy (lub środkowy) przed opuszczeniem ronda.
Jest to wariant mało ekonomiczny, niebezpieczny i w zasadzie dopuszczalny tylko przy niewielkim ruchu na rondzie. Usiłowanie zmiany pasa ruchu za wszelką cenę , byle tylko opuścić rondo z pasa prawego nie jest niczym uzasadnione, tworzy zbędne zamieszanie i zagrożenie.
- Dojeżdżając do ronda zajmujemy lewy pas ruchu (jeśli dotychczas jechaliśmy innym pasem, należy uprzednio zmienić pas ruchu)
- Możemy (ale nie musimy) włączyć lewy kierunkowskaz
- Dojeżdżamy do ronda i uważnie obserwujemy sytuację na obwiedni
- Kiedy powstaje taka możliwość, wjeżdżamy na obwiednię i jedziemy jej lewym pasem
- Jadąc po obwiedni uważnie obserwujemy pojazdy jadące sąsiednimi pasami i czekamy na możliwość zmiany pasa ruchu na prawy (lub środkowy). Włączamy prawy kierunkowskaz, sygnalizując zamiar zmiany pasa ruchu. Czasem taka zmiana musi odbywać się dwuetapowo., najpierw na pas środkowy, a dopiero potem ze środkowego na prawy. Bezwzględnie unikajmy zatrzymywania się na obwiedni, aby w ten sposób wykonać zmianę pasa. W ten sposób blokujemy niepotrzebnie jadących za nami. W sytuacji, gdy sąsiednimi pasami jedzie dużo pojazdów, radzę zrezygnować ze zmiany pasa ruchu.
- Po zmianie pasa na prawy ponownie włączamy przed naszym wylotem prawy kierunkowskaz, sygnalizując zamiar opuszczenia ronda.
- Skręcamy na drogę wylotową, na jej prawy pas i wyłączamy prawy kierunkowskaz.
Jeżeli sąsiednimi pasami jadą inne pojazdy, to wcześniejsza zmiana pasa ruchu może być trudna. Co gorsza, jeśli kierujący będzie za wszelką cenę dążył do wjechania przed opuszczeniem ronda na prawy pas obwiedni, może stać się sprawcą potężnego zatoru albo kolizji.
Skutki stosowania zasady zjeżdżania z ronda tylko z prawego pasa obwiedni - tak właśnie usiłują uczynić kierowcy samochodów 1, 2, 3 i 4
Specjalnie zamieściłem ten rysunek, by obrazowo przekonać Czytelników, że propagowanie zasady, iż rondo można opuszczać tylko z prawego pasa, jest nie tylko nieracjonalne, ale wręcz szkodliwe. Wystarczy, że pierwszy samochód, wyjeżdżający z ronda, będzie musiał zatrzymać się przed przejściem dla pieszych, by ustąpić pierwszeństwa przechodzącym ludziom. I co się wówczas dzieje? Powstaje totalny bałagan, tworzy się korek. Dlaczego samochody 1,2, 3 i 4 nie mogą opuścić ronda pasem lewym czy też środkowym?
A zatem bezwzględne stosowanie zasady opuszczania ronda tylko z prawego pasa obwiedni prowadziłoby do absurdalnej sytuacji, a mianowicie zmuszania kierowców jadących środkowym lub, co gorsza, lewym pasem do wcześniejszej zmiany pasa na prawy. W ten sposób na rondzie tworzyłby się niepotrzebny zator, zwłaszcza, że jadące pasem prawym pojazdy często zwalniają, zatrzymują się stojąc w kolejce za innymi opuszczającymi rondo.
Można by zadać sobie wówczas zasadne pytanie, po co są pozostałe pasy ronda?
Postępowanie jest identyczne, jak podczas skręcania w lewo z tym, że w takiej sytuacji objeżdżamy całą wyspę centralną i dopiero wtedy opuszczamy rondo.
Jak widzimy, ważną kwestią jest wybór odpowiedniego pasa przed wjechaniem na rondo. Oczywistym błędem jest praktykowane przez niektórych kierowców zajęcie prawego pasa po to, by objechać nim całe rondo i zawrócić bądź skręcić w lewo. Takie postępowanie powoduje, że utrudniamy opuszczenie ronda tym, którzy jadą przez nie na wprost. Gdyby wszyscy tak postępowali, pozostałe pasy ronda byłyby niewykorzystane.
Od tej reguły też mogą jednak istnieć pewne wyjątki. Załóżmy, że jedziemy prawym pasem po obwiedni, zamierzamy przejechać prosto przez rondo. Gdy zbliżamy się do właściwego wylotu zauważamy, że droga wylotowa jest zakorkowana, stoi tam mnóstwo pojazdów. Czy mamy ustawić się we kolejce, zablokować rondo i czekać, czy też lepiej będzie, jak pojedziemy po tej obwiedni dalej, rezygnując z opuszczenia ronda tą drogą wylotową i wjeżdżając w następną?
To jest właśnie ta konieczna elastyczność. Czy mamy takiego kierowcę "obtrąbić" i obrzucić wyzwiskami, czy też lepiej pozwolić mu jechać dalej i zmniejszyć korek? Nie trzeba być wybitnym intelektualistą, aby odpowiedzieć sobie na to pytanie.
Inny przykład. Jesteśmy w obcym mieście. Wjechaliśmy na rondo prawym pasem, zamierzaliśmy bowiem na tym skrzyżowaniu skręcić w prawo. Nagle jednak orientujemy się, że ta droga nie jest niewłaściwa, że musimy skręcić w lewo. Jeśli uda nam się w bezpieczny sposób (!) naprawić swój błąd, zmienić już na rondzie pas ruchu i przejechać na pas lewy, to czy stanie się coś złego?
W innych krajach zasady są jeszcze bardziej liberalne. Tam nikt nie robi problemu z tego, że ktoś wjechał na rondo lewym pasem, chociaż zamierza skręcić w prawo. Jeśli uda mu się przebić na prawą część ronda, to dobrze. Jeśli nie, trudno, niech objedzie rondo dookoła.
Rondo w założeniu powinno nam przecież zapewnić o wiele większą możliwość wyboru odpowiedniego w danej sytuacji manewru, niż zwykłe skrzyżowanie. Na rondzie mamy możliwość rezygnacji z zamierzonego manewru, zmiany decyzji, elastycznego dostosowania się do sytuacji.
Nie na darmo w pierwszym artykule dotyczącym skrzyżowań o ruchu okrężnym powołałem się na przykład francuskich rond. Tam pojazdy zjeżdżają z ronda dowolnym pasem, przecinają sobie tory jazdy i jakoś kierowcy potrafią się do tego dostosować. U nas pokutują niestety skostniałe, anachroniczne poglądy, nie wiadomo dlaczego tak uparcie lansowane przez niektóre osoby. Jest to chyba wynikiem uporczywego dążenia do podporządkowania wszystkiego przepisom, do bezwzględnego określenia, kto ma pierwszeństwo, a kto nie. Tymczasem życie jest znacznie bogatsze od najdoskonalszych nawet kodeksów.
Na zatłoczonych, a często i zakorkowanych rondach, gdyby trzymać się sztywno formalnych przepisów, nigdy byśmy nie zmienili pasa ruchu, nie zdołali wyjechać z takiego skrzyżowania albo nawet na nie wjechać. Kierowca, który wjechałby na lewy pas, musiał by krążyć po nim dookoła... I wszyscy trzymaliby się wzorowo przepisów. Czy o to chodzi?
Na czym polega tajemnica rond francuskich, włoskich itp.? Tam kierowcy stosują po prostu zasadę zamka błyskawicznego. Ja kogoś wpuszczę przed mój pojazd, za chwilę ktoś mnie wpuści. Agresją, złośliwością, chamstwem niczego się nie osiągnie. Do tego wniosku trzeba jednak po prostu dorosnąć.
W następnym odcinku tego cyklu wyjaśnię zasady jazdy po rondach z wieloma niesymetrycznymi wlotami.
Polski kierowca