Rady "tnij i uciekaj" Opel nie zastosuje

"General Motors nie zamierza sprzedawać Opla ani też likwidować swojej przynoszącej straty europejskiej gałęzi" - uspokajał szef GM, Dan Akerson, przemawiając 15 listopada do ponad 5000 pracowników tej firmy zgromadzonych w jej głównej siedzibie w Ruesselsheim.

"Jako korporacja o zasięgu globalnym, nie możemy porzucić Europy. Musimy tu być obecni zarówno jeżeli chodzi o projektowanie, konstruowanie, produkowanie, jak i sprzedaż samochodów. W Europie jest miejsce dla Chevroleta, ale i Opel wywiązuje się ze wspomnianych zadań. Rady, abyśmy zastosowali strategię "tnij i uciekaj" pokazują, że niektórzy ludzie po prostu nie rozumieją, jak ważny jest Opel dla naszego sukcesu" - mówił, nawiązując do wyrażanych przez niektórych analityków i inwestorów sugestii, by GM pozbył się Opla, który w tym roku przyniesie 1,5-1,8 miliarda dolarów strat. Biorąc pod uwagę poprzednie złe lata, skumulowana strata sięgnie 16 mld USD!

Reklama

Od pewnego czasu mówi się o nawiązaniu bliskiej współpracy Opla z innym przeżywającym poważne trudności europejskim producentem samochodów, francuskim koncernem PSA (Peugeot-Citroen). Według nieoficjalnych informacji rozmowy na temat partnerstwa, które miałoby być lekiem dla obu umawiających się stron, zostały jednak zawieszone.

Uspokajające słowa Dana Akersona są tym bardziej znamienne, że ten były oficer marynarki wojennej uchodzi za menedżera o żelaznej ręce, podejmującego bardzo szybko bolesne dla współpracowników decyzje. Latem zmusił do rezygnacji szefa marketingu GM Joela Ewanicka, zarzucając mu, że nie ujawnił wszystkich szczegółów gigantycznej umowy sponsorskiej, jaką General Motors zawarł z klubem sportowym Manchester United. GM zgodził się płacić rocznie, przez siedem lat, 39 mln dolarów za umieszczenie na koszulkach piłkarzy MU logo Chevroleta. Łączna wartość tego kontraktu, wraz ze wszystkimi związanymi z nim opłatami, wynosi 600 mln USD. Jednak, jak podkreślił Dan Akerson, nie chodziło tu o pieniądze, lecz o naruszenie zasad etycznych. Oficjalnie ogłoszono, że Ewanick "nie spełnił oczekiwań, jakie General Motors stawia swoim pracownikom". Jak na zwyczaje panujące w koncernie było to bardzo ostre sformułowanie, ponieważ zazwyczaj komunikat w takich przypadkach głosił, że zwalniany menedżer "chce więcej czasu poświęcić rodzinie" lub "szuka nowych wyzwań zawodowych". Zawsze też mu gorąco dziękowano i życzono dalszych sukcesów...

Kilka dni przed Ewanick'em z bliżej nieznanych przyczyn robotę w GM stracił Dave Lyon, wschodząca gwiazda zespołu projektowego, który miał wkrótce objąć posadę dyrektora działu dizajnerów w Oplu. Dan Akerson nie wahał się też ani chwili, by wyrzucić z pracy samego szefa Opla. Uczynił to podczas swojej wizyty w Ruesselsheim, gdy prezes Karl-Friedrich Stracke poinformował go, że Opel nie zdoła dokonać w określonym terminie zaplanowanych przez kierownictwo koncernu oszczędności.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy