Polskie ciężarówki to jeżdżące trumny? Przerażające wyniki kontroli!

Policyjne statystyki mówią jasno. Chociaż często nazywani jesteśmy "śmietniskiem Europy" stan techniczny polskich samochodów jest lepszy, niż może się to wydawać.

article cover
Informacja prasowa (moto)

W zeszłym roku niesprawność techniczna pojazdu była powodem jedynie 55 wypadków, w których śmierć poniosło sześć osób. Biorąc pod uwagę, że w naszym kraju zarejestrowanych jest obecnie około 25 mln pojazdów silnikowych dane te wydają się śmiesznie małe. Pamiętajmy, że tylko w ubiegłym roku doszło w Polsce do 37 046 wypadków, w których zginęło 3571 osób a przeszło 45 tys. odniosło obrażenia.

Nie oznacza to jednak, że właściciele samochodów osobowych i pojazdów użytkowych nie mają sobie nic do zarzucenia. Wyrywkowe kontrole przeprowadzane przez stosowne służby wskazują, że każdego dnia po Polsce poruszają się setki pojazdów zagrażających zdrowiu i życiu wszystkich użytkowników dróg. Przykładów nie trzeba, niestety, długo szukać.

18 lipca, na autostradzie A4 Inspektorzy Transportu Drogowego sprawdzali stan autobusów i ciężarówek wykorzystując w tym celu mobilną stację kontroli pojazdów. Wyniki kontroli są - łagodnie rzecz ujmując - przerażające.

Tylko w pierwszych godzinach akcji udało się skontrolować 23 pojazdy. Nieprawidłowości stwierdzono w aż 15 z nich. W 4 przypadkach Inspektorzy kategorycznie zakazali kierowcom dalszej jazdy...

Dla przykładu, jednym ze skontrolowanych pojazdów był autobus przewożący młodzież z Małopolski na zawody sportowe do Zielonej Góry. Różnica w sile hamowania kół na przedniej, kierowanej osi wynosiła aż 55 proc!

To jednak nic w porównaniu z pewnym samochodem ciężarowym, którego właściciel wykazał się godną odnotowania pomysłowością - zamiast zawleczki zabezpieczającej drążek kierowniczy użył... gwoździa. Jakby tego było mało okazało się, że hamulce na trzeciej i czwartej osi w ogóle nie istnieją, a różnica w sile hamowania poszczególnych kół wynosi... 86 proc! Z dalszej jazdy samochód wykluczało również m.in. sześć kompletnie łysych opon i pęknięty resor.

Wypada też pogratulować rozwiniętej wyobraźni kierowcy prowadzącemu pewną ciężarówkę z przyczepą. W czasie kontroli okazało się, że nie posiada on żadnych dokumentów dotyczących pojazdu, zadeklarował jednak, że w krótkim czasie dostarczy je. Zamiast dwóch dowodów rejestracyjnych (dla samochodu i przyczepy) przywiózł jeden - termin ważności badań technicznych przyczepy upłynął w lutym. Jeśli natomiast chodzi o samą ciężarówkę, zamiast dowodu rejestracyjnego kierowca okazał... policyjne pokwitowanie za jego zatrzymanie. Jakby tego było mało sam dokument zawierał klauzulę z adnotacją "zakaz dalszej jazdy".

Wnioski płynące z kontroli przeprowadzonej przez ITD są wstrząsające. Nie sposób pominąć, że badania przeprowadzano na autostradzie, a w te rejony nie zapuszczają się m.in. pojazdy obsługujące budowy czy transport podmiejski. Nie można też pominąć faktu, że w zdecydowanej większości samochodów ciężarowych poruszających się po Polsce kierowcy korzystają z CB radia. Otwartym pozostaje więc pytanie, ilu jeżdżącym trumnom udało się uniknąć "krokodylków"?

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas