Opona dobra na... gwoździe

Samochód najeżdża na metalową ramę, najeżoną ostrymi szpikulcami, jak fotel fakira gwoździami... I co? I nic! Jedzie dalej.

Ciśnienie na ciśnieniomierzu - w podziurawionej jak szwajcarski ser oponie - ledwie drgnie. Michelin, podczas trwającego właśnie berlińskiego Michelin Challenge Bibendum 2011, pochwalił się swoją samoreperującą oponą.

- Jest bezpieczna i ekonomiczna. Do jej stworzenia wykorzystaliśmy unikatowe mieszanki gum - zapewniał reportera Interia.pl na berlińskim lotnisku Tempelhof Pascal Couasnon z Michelin Technology Center. - Po przebiciu natychmiast wypełniają się wszystkie - małe i duże - dziury. Opona jest stabilna i nie wibruje. Opory toczenia nie zmieniają się, więc samochód nie zużywa więcej paliwa - podkreślał, zadowolony z wrażenia, jakie nowa opona wywarła na uczestnikach jedenastego już Michelin Challenge Bibendum.

Reklama

Czy z samochodów znikną opony zapasowe i narzędzia? Tak zapewne się stanie. - To rewolucja - twierdzą specjaliści Michelina. I dodają, że dzięki temu auta, będą lżejsze nawet o 30 kg!

Jednak na byłym berlińskim lotnisku, zamienionym w wielki tor testowy, nie tylko starano się przebić najnowsze opony Michelina. Testowano tu wszystkie możliwe rodzaje pojazdów - od rowerów po ciężarówki - wyposażonych w silniki elektryczne, napęd hybrydowy, turbiny gazowe...

Każdy mógł sprawdzić - w teorii i praktyce - jak sprawuje się rower wyposażony w silnik elektryczny, niezwykły segway, czy przedziwne jedno - i dwuśladowe roweropodobne konstrukcje. Można było także wziąć udział w szkoleniu z "eko-jazdy", albo zasiąść za kierownicą seryjnych samochodów np. fluence Z.E., pierwszego - jak chwali się Renault - prawdziwego elektrycznego sedana, czy też peugeotów - iOn "w 100-procentach elektrycznego miejskiego samochodziku", a także 3008 HYbrid4, pierwszego na świecie hybrydowego diesla. Najnowsze proekologiczne rozwiązania - i samochody - zaprezentował także Mercedes, Audi, Volkswagen, Toyota, Citroen, a nawet Porsche.

Trzeba było tylko bardzo uważać, bo większość owych pojazdów sunęła po torze bezszelestnie...

A jak sprawują się one w ruchu miejskim? Czy są jego pełnoprawnymi uczestnikami? O tym przekonać się można było podczas wielkiej parady, którą zorganizowano przed Bramą Brandenburską.

Michelin Challenge Bibendum 2011, oprócz 270 - mniej lub bardziej niezwykłych - prototypów i samochodów seryjnych wyposażonych w proekologiczne technologie, to przede wszystkim wielkie spotkanie branży motoryzacyjnej, naukowców, ekspertów, ekonomistów i polityków. Wszyscy, którzy w przyszłości chcą uczestniczyć w podziale motoryzacyjnego tortu, prezentowali rozwiązania mające służyć "zrównoważonemu transportowi". Tegoroczna edycja zbiegła się także z Dekadą Działań na Rzecz Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, rozpoczętą 11 maja przez Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych.

- Pojazd, o jakim marzyliśmy - nieszkodliwy i zintegrowany ze środowiskiem - staje się rzeczywistością. Przyspieszenie tego procesu zależy wyłącznie od nas. Albo czyste powietrze, albo samochody? Dla mnie wybór jest jasny... I jedno, i drugie - stwierdził w 1998 r., podczas pierwszego Challenge Bibendum Édouard Michelin, ówczesny szef Michelin. Wizja ta coraz szybciej zmienia się w rzeczywistość.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy