Obiekt westchnień właścicieli fiatów 125p
W 1967 roku polscy kierowcy otrzymali szansę skosztowania nowoczesnej - przynajmniej w naszym mniemaniu - motoryzacji.
Swoją premierę miał wówczas licencyjny, polski fiat 125 zwany potocznie "dużym". Chociaż auto prezentowało się bardzo wytwornie, w rzeczywistości nie było wcale tak zaawansowane konstrukcyjnie, jak mogłoby się to wydawać. Samochód był hybrydą nowoczesnej karoserii włoskiego fiata 125 z rozwiązaniami technicznymi zaczerpniętymi z przestarzałego modelu 1300/1500.
Dlaczego nie zdecydowaliśmy się na zakup w pełni nowoczesnej konstrukcji? Czterdzieśli lat temu nikt nie zaprzątał sobie tym głowy, o technicznych niedoskonałościach "kanciaka" ówczesne media nie informowały...
Oficjalnie, taki wybór podyktowany był brakiem pieniędzy - nieoficjalnie - na zakup przez Polaków nowoczesnej technologii nie zgodzili się Rosjanie. Ta, w krajach Bloku Wschodniego, miała być zarezerwowana dla debiutującej nieco później łady 2101 żiguli.
Radziecki samochód, który pojawił się w 1970 roku początkowo napędzany był silnikami o pojemności 1,2 l. (58 KM) lub 1,3 l. (64 KM). Już w dwa lata po debiucie zaprezentowano zmodernizowaną wersję - 2103 - w której zadebiutował silnik o pojemności 1,5 l. rozwijający moc 75 KM.
Chociaż w branżowych czasopismach z tamtego okresu fiat i łada często stawały naprzeciw siebie w testach porównawczych, w rzeczywistości radzieckie pojazdy miały nad produktem FSO ogromną przewagę. Mimo że karoserie obu aut wydawały się niemal identyczne, samochód z ZSRR był zdecydowanie nowocześniejszy. Silniki montowane w ładach wyprzedzały "kanciaka" o epokę.
Wałek rozrządu w głowicy zamiast w kadłubie i wał korbowy podparty na pięciu łożyskach sprawiały, że radzieckie jednostki napędowe były dynamiczniejsze, cichsze, mniej paliwożerne i trwalsze. Właściciele cenili sobie również łady za wysoki komfort i całkiem niezłe właściwości jezdne. Samochód zawdzięczał to m.in. nowocześniejszemu zawieszeniu (dla przykładu tylny most zawieszony był na sprężynach śrubowych, prowadzony przez cztery wzdłużne wahacze i drążek Panharda). Co więcej, łady były też - po prostu - lepiej wykonane. Sprawiały wrażenie dużo solidniejszych, a przez to również trwalszych pojazdów.
Historia polskiego fiata 125, a właściwie FSO 1500 (produkowanego po tym, gdy wygasły prawa licencyjne) zakończyła się dwadzieścia lat temu - 29 czerwca 1991 roku, gdy z Żerania zjechał ostatni egzemplarz tego auta. Zbudowany w oparciu o jego płytę podłogową polonez przetrwał w produkcji dłużej, bo do 22 kwietnie 2002 roku. Z motoryzacyjnej mapy Europy zniknęła również wytwarzająca oba pojazdy Fabryka Samochodów Osobowych, w której halach montażowych hula obecnie wiatr.
A jak poradziła sobie z upływem czasu konkurencyjna łada? W drodze kolejnych modernizacji, w 1982 roku, na rynku pojawił się model oznaczony symbolem 2107. Za sprawa masywnego, chromowanego grila i bogatego wyposażenia (zegarek, obrotomierz, wycieraczki reflektorów), bazujący w ogromnym stopniu na modelu 2101 samochód szybko okrzyknięty został "rosyjskim mercedesem". Mimo że w tym roku mija 19 lat od rynkowego debiutu auta, samochód wciąż znajduje się w ofercie fabryki z Togliatti! Oferowana obecnie 2107 wyposażona jest w 1,5 litrowy benzynowy silnik z wtryskiem paliwa, który spełnia normę emisji spalin Euro3 i rozwija moc maksymalną 72 KM.
Niestety (a może należałoby napisać na całe szczęście...) pracownicy fabryki z Togliatti nie doczekają się fety z okazji okrągłej, dwudziestej, rocznicy uruchomienia produkcji 2107. Szefostwo Łady poinformowało, że po 41 latach od wprowadzenia do oferty pierwszego żiguli, jeszcze w tym roku z taśmy montażowej zjedzie ostatni egzemplarz bazującej na fiacie osobowej łady.
Trzeba przyznać, że Rosjanie potrafili przekuć włoską licencję w marketingowy sukces. Przez 41 lat produkcji osobowych sedanów bazujących na technice fiata fabryka w Togliatti wyprodukowała aż 17 mln tych pojazdów, co oznacza, że drugim najpopularniejszym autem świata - zaraz za niemieckim garbusem i przed fordem T- jest właśnie łada!