Nie tylko Uber podgryza taksówki. Oto auta na minuty!
Taksówkarzom wyrasta kolejny konkurent: carsharing, czyli wynajem aut na minuty. Na świecie korzysta z niego już osiem milionów osób. Teraz z impetem wjeżdża do Polski - pisze "Dziennik Gazeta Prawna".
Carsharing to odpowiednik warszawskiego rowerowego Venturilo czy krakowskiego Wavelo - usługa pozwalająca jeździć samochodem bez konieczności jego posiadania. Nie płaci się za benzynę, ubezpieczenie, serwis, myjnię, a bardzo często także za postój w strefach płatnego parkowania. Wszystko jest w cenie wynajmu, która składa się z dwóch części - opłaty za minutę jazdy i każdy pokonany kilometr.
Na Zachodzie taka forma współużytkowania aut zaczęła się rozwijać już dekadę temu. Na polskim rynku wykiełkowała dopiero teraz.
Praktycznie w jednej chwili wyrosły TrafiCar, 4mobility oraz SwopCar. I choć celują w różnych klientów i działają na inną skalę, to zgodnie podkreślają: auta na minuty to przyszłość. Tak miast, jak i motoryzacji.
Dzięki specjalnej aplikacji możliwe jest zlokalizowanie najbliższego pojazdu, otwarcie go i dotarcie do znajdującego się w schowku kluczyka. Na koniec jazdy kluczyk należy odłożyć do schowka i w aplikacji zakończyć wynajem.
Koszt jazdy wynajętym na minuty samochodem ma wynosić około 2/3 kosztu jazdy najtańszą taksówką. Carsharingu nie da się za to zwalczać jak Ubera.