Nie taki diabeł straszny...

Chociaż importerzy straszą nas, że w tym roku nie mamy co liczyć na posezonowe wyprzedaże w salonach, kryzys w branży motoryzacyjnej zdaje się dobiegać końca.

Świadczą o tym chociażby wyniki sprzedaży nowych pojazdów na strategicznym rynku w Stanach Zjednoczonych, uważanych za ognisko zapalne światowego krachu.

Analiza opublikowanego właśnie raportu na temat sprzedaży w USA poszczególnych marek z umiarkowanym optymizmem pozwala patrzeć w przyszłość.

Komu rośnie

Największy wzrost sprzedaży odnotowały marki azjatyckie. Aż o 48,92% swój udział w rynku zwiększył koreański Hyundai. Drugi pod względem przyrostu sprzedaży wynik - 45,26% -zanotował partner strategiczny Hyundaia - Kia. Trzecim producentem, którego wzrost przekroczył próg 40% (dokładnie 40,66 %) jest Subaru.

Reklama

Spoglądając na wyniki pierwszej trójki można odnieść wrażenie, że Amerykanie skłaniają się wyłącznie w kierunku marek, które nie są pozycjonowane zbyt wysoko.

To jednak nieprawda. Ponad 21-procentowy wzrost sprzedaży odnotowały bowiem (czwarte i piąte w zestawieniu) Cadillac oraz Mercedes. Tuż za nimi uplasowały się: GMC (20,44%), Lexus (19,77%), Volvo (19,37%), Buick (18,46%) oraz Porsche (15,07%). Wzrosty zanotowały również: Chevrolet (8,5%), Nissan (7,69%), Volkswagen (7,23%) i Ford (3,57%).

Wygląda na to, że restrukturyzacja General Motors i biznesowego dzieła Henry'ego Forda zaczyna przynosić pierwsze efekty. Te dwa koncerny mogą pochwalić się wzrostem sprzedaży. GM zanotował największy wśród producentów (4,11%) wzrost sprzedaży swoich marek (m.in. Cadillac, GMC, Buick, Chevrolet), a Ford Motor Company, do którego należą obecnie takie marki jak: Volvo, Lincoln czy Mercury, może pochwalić się wynikiem o 3,07% lepszym, niż przed rokiem.

Komu spada

Z recesją, póki co, nie radzą sobie jednak menedżerowie trzeciego wielkiego amerykańskiego koncernu - Chryslera. Należące do niego marki zanotowały rekordowe spadki. Nowych nabywców znalazło aż o 35,61% mniej chryslerów niż w ubiegłym roku, jeszcze większy spadek - 36,8% - dotknął Jeepa. Sumaryczny wynik koncernu to aż 30,39% spadek.

Wśród poszczególnych marek nieznaczne, nie przekraczające 2%, spadki sprzedaży zanotowały: Honda (-0,01%), Mercury (-1,14%) i Audi (-1,14%). Nieco gorzej radzą sobie Toyota (-2,32%) i Acura (-3,53%). Słabsze wyniki odnotowały Lincoln (-8,97%) oraz Infiniti (-9,29%).

Amerykanie stracili również zainteresowanie takimi markami, jak: Pontiac (-18,45%), BMW (-18,61%), Mini (-20,79%) czy Dodge (-22,21). O ile spadek sprzedaży balansującego reorganizującego się Dodge'a nikogo nie dziwi, o tyle zaskoczeniem może być duży spadek zainteresowania Amerykanów produktami z Bawarii. Biorąc pod uwagę szeroką ofertę niemieckiego producenta, która szczelnie wypełnia niemal każdy segment rynku, powodów takiego stanu rzeczy doszukiwać się można wyłącznie w dyskusyjnej stylistyce nowych modeli oraz nieprzemyślanych działaniach marketingowych.

Powody do płaczu mają również menedżerowie Mitsubishi i Suzuki. Obie marki zanotowały bowiem gigantyczny spadek sprzedaży (Mitsubishi - 48,34%, Suzuki - 49,89%).

Na powolną, acz zauważalną poprawę dynamiki rynku duży wpływ miały dopłaty rządowe dopłaty. Pierwsza, przyznana przez Senat USA pula 1 miliarda dolarów "rozeszła" się w ciągu zaledwie 10 dni skutkując sprzedażą na poziomie 200 000 nowych pojazdów. W sierpniu władze USA zgodziły się rozszerzyć swoją pomoc o kolejne dwa miliardy dolarów.

Co dalej?

Jak widać, w walce o pieniądze kongresu najlepiej poradzili sobie rodzimi producenci. Zarówno wynik Forda, jak i GM uznać należy za ogromny sukces, biorąc pod uwagę ogólnoświatową panikę i czarne prognozy kreślone przez ekspertów. Słaba kondycja finansowa Chryslera nie jest dobrym prognostykiem na przyszłość, ale trzeba pamiętać, że firma weszła niedawno w strategiczny alians z włoskim Fiatem, który jako jeden z nielicznych praktycznie nie odczuł recesji. Koncern jest właśnie na etapie głębokiej restrukturyzacji, wiele wskazuje na to że z europejskiego rynku zniknie m.in. Dodge i Chrysler, a w Stanach pojawią się niedługo salony Fiata i Alfa Romeo. Zwłaszcza ta ostatnia marka może okazać się przysłowiowym "strzałem w dziesiątkę".

Sergio Marchione - nowy prezes grupy Fiat i Chrysler planuje, że od 2012 roku w USA sprzedawany ma być następca modelu 166. Samochód wykorzystywać będzie najprawdopodobniej nową, opracowaną przez Chryslera (dla dodge'a chargera i chryslera 300) platformę, a to oznacza, że największa z alf napędzana będzie na koła tylne.

Pytanie tylko, czy do 2012 roku amerykański partner strategiczny nie stanie się motoryzacyjną historią...

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: USA | diabeł
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy