Nie do wiary. Złodzieje ukradli Syrenę 104

Chociaż liczba kradzieży samochodów w Polsce systematycznie maleje, nie oznacza to wcale, że właściciele aut mogą dziś spać spokojnie. W ostatnim czasie policjanci coraz częściej otrzymują zgłoszenia dotyczące kradzieży klasyków.

Do jednej z nich doszło minionej nocy w Muzeum w Otrębusach. Z części warsztatowej, w bliżej nieokreślonych okolicznościach, zniknęła Syrena 104. Złodzieje przecięli kłódkę, wyprowadzili auto za bramę i... wszelki słuch po nim zaginął.

Niestety amatorzy cudzej własności coraz częściej interesują się klasycznymi modelami. Samochody - podobnie, jak ma to miejsce z nowszymi autami - najczęściej kończą swój żywot w roli "dawców" części zamiennych. Oryginalne podzespoły, a zwłaszcza tzw. "galanteria", w postaci listew ozdobnych czy elementów wykończenia wnętrza, osiąga coraz wyższe ceny. Pokusa zarobku z każdym rokiem staje większa. Sytuacji nie poprawia też fakt, że większość tego typu aut ma bardzo prostą budowę - kradzież nie wymaga więc stosowania żadnych wymyślnych metod.

Reklama

Skradziona Syrena ma typowy dla tego modelu kolor "kości słoniowej" i charakterystyczne, otwierane "pod wiatr" drzwi - tzw. "kurołapki". Wszyscy, którzy dysponują jakimikolwiek informacjami mogącymi pomóc w ustaleniu sprawców i zlokalizowaniu pojazdu proszeni są o kontakt z policją.

Syreny 104 w zależności od stanu wyceniane są na 10 do 45 tys. zł. Wartość skradzionego egzemplarza właściciel szacuje na 30 tys. zł.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy