Masz kasę? Nie dostaniesz punktów karnych!

Poziom absurdu na polskich drogach osiągnął właśnie kolejny szczyt. Nikt nie kryją się już nawet z faktem, że fotoradary służą im wyłącznie do cerowanie budżetu...

Fot. Bartosz Krupa
Fot. Bartosz KrupaEast News

Wielu kierowców, których na przekroczeniu prędkości przyłapały fotoradary, po otrzymaniu listu poleconego nie może wyjść ze zdziwienia. Do właścicieli aut trafiają gotowe blankiety informujące ich o możliwości niewskazania sprawcy popełnienia wykroczenia, a co za tym idzie, uniknięcia punktów karnych. Mogą oni skorzystać z takiej "opcji" pod warunkiem jednak, że zapłacą wyższy mandat!

To nie żart. Właściciel pojazdu decydujący się na taką opcję nie jest karany za przekroczenie prędkości, ale z art. 96 par. 3 kodeksu wykroczeń. Pozwala on karać obywateli grzywną za "celowe niewskazanie sprawcy wykroczenia drogowego". Co intrygujące, grzywna taka jest przeważnie o 100-200 zł wyższa niż mandat za przekroczenie prędkości. W zamian za większy "datek" dla gminnego budżetu kierowca unika jednak punktów karnych...

Art. 96 par 3 kodeksu wykroczeń stworzono właśnie po to, by wyegzekwować od właścicieli samochodów wskazanie kierowcy, który dopuścił się przekroczenia prędkości. Problem w tym, że - w zamyśle ustawodawcy - miał on być stosowany wówczas, gdy strażnicy miejscy lub policjanci wyczerpią inne możliwości ustalenia tożsamości kierującego. Absurd polega na tym, że - nawet jeśli na zdjęciu z fotoradaru widnieje twarz kierowcy - przeważnie właściciel pojazdu - ten, dzięki gotowemu blankietowi, może się na zdjęciu nie rozpoznać i zapłacić większą grzywnę unikając punktów karnych. Jeśli tylko zrobi przelew, strażnicy miejscy nie pokuszą się nawet o konfrontację!

Spieszymy wyjaśnić, że - jak większość kierowców - nie zaliczamy się do grona fanów fotoradarów. Postępowanie strażników miejskich trudno nam jednak ubrać w słowa, które nadawałyby się do druku. Nie po raz pierwszy okazuje się, że wiele gmin ma w głębokim magistracie to, ilu ludzi ginie każdego roku na polskich drogach.

East News

Abstrahując od kwestii bzdurnej lokalizacji wielu "fotopstryków" wypada jednak zauważyć, że to właśnie punkty karne sprawiają, że duża część kierowców rozważniej podchodzi do prowadzenia pojazdu. Widmo ponownego egzaminu na prawo jazdy ma świetne działanie prewencyjne.

Wysyłanie do właścicieli aut gotowych blankietów z propozycją zapłacenia większej kary w zamian za odstąpienie od ukarania punktami to jawne zachęcanie obywateli do łamania przepisów. Pomijając już fakt, że właściciel auta ma obowiązek wskazać kierującego, część bardziej majętnych kierowców może traktować taki blankiet, jak rodzaj cichego przyzwolenia na przekraczanie prędkości. "Za punkty prawka i tak mi nie zabiorą, wystarczy żebym dziadom zapłacił..."

poboczem.pl
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas