Koniec piratowania na drogach

Zbliża się koniec bezkarności zagranicznych piratów drogowych.

Komisja Europejska przygotowuje dyrektywę o specjalnych mandatach dla kierowców, którzy łamią przepisy drogowe poza granicami własnego kraju. Ma ona wejść w życie za trzy lata.

Bruksela chce w ciągu trzech lat wprowadzić komputerowy system, który połączy krajowe rejestry kierowców i pojazdów. Dzięki temu np. belgijski radar rozpozna auto na polskich numerach, a belgijska policja dostanie z Polski dane o kierowcy. Mandat zostanie wysłany po polsku i zasili polski budżet.

Jak powiedział korespondentce RMF FM rzecznik unijnego komisarza ds. transportu, system będzie początkowo dotyczył tylko czterech kategorii wykroczeń: przejechania na czerwonym świetle, przekroczenia prędkości, jazdy pod wpływem alkoholu i bez zapiętych pasów bezpieczeństwa. Z danych Komisji Europejskiej wynika bowiem, że te właśnie wykroczenia są przyczyną 3/4 wypadków śmiertelnych w całej Unii Europejskiej.

Reklama

Problem z zagranicznymi kierowcami - często z Polski - ma choćby brytyjska policja. Piraci drogowi unikają bowiem płacenia mandatów, gdy tylko powrócą do kraju, z którego pochodzą. Ale drogówka na Wyspach Brytyjskich znalazła już sposób na niepokornych kierowców.

Zagraniczni kierowcy, którzy popełnią kilka wykroczeń naraz, mogą dostać mandat w wysokości nawet 900 funtów, czyli 5 tysięcy złotych! Jeśli nie mają pieniędzy, ich samochód zostanie czasowo zarekwirowany, a jego odzyskanie będzie kosztowało dodatkowo 80 funtów.

Przedstawiciele Scotland Yardu wielokrotnie publicznie wyrażali niezadowolenie z faktu, że brytyjscy policjanci nie mają dostępu do europejskich baz danych kierowców, przez co ściąganie od nich mandatów jest w gruncie rzeczy niemożliwe.

Do Wielkiej Brytanii wjeżdża rocznie ponad 3 mln samochodów z zagraniczną rejestracją, prawie 40 procent z nich to pojazdy zarejestrowane w Polsce.

Bezradni wobec zagranicznych piratów drogowych są natomiast polscy policjanci. Prawo, które mogłoby to zmienić, nie istnieje. - Wcale nie ścigamy sprawcy wykroczenia, ponieważ nie ma podpisanych odpowiednich umów międzynarodowych - mówi Paweł Piasecki z warszawskiej drogówki. - Zdjęcie z fotoradaru zostaje u nas w bazie. Gdy chodzi o samochód zarejestrowany za granicą, to nawet go nie drukujemy.

Inaczej jest w Szwajcarii. Jeśli polski kierowca złamie tam przepisy, informacja o nim trafia do polskiej prokuratury, a stamtąd do policji. Ta z kolei wysyła sprawcy wykroczenia numer konta, na który ten powinien przelać należność za mandat.

Problemów z egzekwowaniem należności za drogowe grzechy nie mają również policjanci w Niemczech. Zagraniczni kierowcy muszą tam płacić kary gotówką.

Policjancji nierzadko wykazują się uprzejmością i jeśli kierowca nie ma przy sobie pieniędzy, podwożą go do bankomatu czy hotelu. Często na poczet kary zatrzymują gotówkę, którą kierowca miał przy sobie. Zdarza się również, że policjanci rekwirują co cenniejsze przedmioty, a nawet całe auto.

INTERIA/RMF
Dowiedz się więcej na temat: kierowca | mandat | kierowcy | wykroczenia | policja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy