Kobieta za kierownicą? Mowy nie ma
Grupa aktywistek z Arabii Saudyjskiej nie rezygnuje z walki o prawo do prowadzenia samochodu i przygotowuje drugą odsłonę zeszłorocznej kampanii, podczas której Saudyjki mają siąść za kierownicami aut i domagać się zniesienia prawa, które im tego zakazuje.
"Jeśli kobiety nie zaczną działać, władze nie zniosą zakazu" - podkreśla jedna z organizatorek Manal al-Szarif w rozmowie z agencją Reutera. W zeszłym roku została aresztowana, ponieważ władze znalazły w internecie nagranie, na którym widać, jak prowadzi samochód.
Tegoroczna odsłona kampanii "Women2drive" była początkowo planowana na 17 czerwca, jednak zdecydowano się przenieść ją na 29 czerwca ze względu na niedawną śmierć następcy saudyjskiego tronu, księcia Najifa. Organizatorki namawiają kobiety posiadające międzynarodowe prawo jazdy, by tego dnia załatwiały swoje codzienne sprawy, korzystając z auta.
Al-Szarif przyznaje, że nie liczy na masowy udział Saudyjek w proteście. "Chcemy przede wszystkim pokazać, że nie poddamy się, dopóki pierwsza kobieta (w naszym kraju) nie otrzyma prawa jazdy" - podkreśla.
W zeszłorocznej akcji uczestniczyło kilkadziesiąt kobiet, które umieściły w internecie nagrania z jej przebiegu. Część kobiet zatrzymano, a dwóm postawiono zarzuty "kwestionowania autorytetu monarchy". Pierwszą uwolniono po podpisaniu oświadczenia, że nie będzie już próbowała kierowania samochodem; drugą skazano na karę chłosty, która jednak według informacji na Twitterze saudyjskiej księżniczki nie została wykonana.
W tym roku organizatorki proszą króla Abd Allaha o poparcie ich akcji poprzez anulowanie wszelkich kar, które mogą zostać wymierzone jej uczestniczkom. Monarcha uchodzi za ostrożnego reformatora i orędownika praw kobiet.
W Arabii Saudyjskiej nie ma wprawdzie formalnego zakazu prowadzenia samochodu przez kobiety, ale pod wpływem radykalnych duchownych prawa jazdy wydaje się tam wyłącznie mężczyznom. Kobiety mogą albo zatrudniać szofera, albo liczyć na dobrą wolę męskich krewnych.