Idealne auto na polskie drogi

Co jakiś czas w głowach marzycieli powraca pomysł stworzenia samochodów, które byłby w stanie wznieść się w przestworza i ominąć tworzące się wszędzie korki.

Na początku lat pięćdziesiątych w Stanach Zjednoczonych Robert Fulton Jr. stworzył pierwsze latające auto - airphibian. W 1956 roku inny pojazd - aerocar - otrzymał amerykański certyfikat dopuszczający go do lotów. Aerocar nie był jednak ani ładny, ani tani, ani praktyczny. Szpetnej urody pojazd ciągnął za sobą na przyczepce składane skrzydła, procedura przygotowania go do startu trwała bardzo długo. Z tego względu samochodosamolot nie wszedł nigdy do produkcji seryjnej.

Powstało jedynie pięć sztuk tego "wynalazku". Wydawać by się mogło, że na tym historia latających samochodów się zakończy. Nic bardziej mylnego. Piątego marca tego roku, z międzynarodowego lotniska Plattsburghu w stanie Nowy Jork, wystartował w swój dziewiczy lot pojazd o nazwie terrafugia transition. Kontynuator idei aerocara jest właśnie w fazie testów, do 2011 roku firma planuje uzyskanie wszelkich niezbędnych koncesji.

Reklama

Dwuosobowe latające auto napędzane jest benzynowym silnikiem o mocy 100 KM. Maksymalna prędkość w powietrzu to 185 km/h. W czasie lotu pojazd napędzany jest śmigłem pchającym. Na drodze można jechać z prędkością 105 km/h. Dziewiczy lot trwający zaledwie 37 sekund poprzedzony został kilkumiesięcznymi testami drogowymi. Rozpiętość składanych skrzydeł wynosi 8,38 m. Długość pojazdu to 5,71 m, szerokość 2,03 m a wysokość liczona wraz ze sterami kierunku 2,16 m. Pojazd kosztować ma około 195 tys. dolarów.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Pojazd | auto | polskie drogi
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy