Dziwne wykonanie hymnu. Brytyjczycy jakoś nie są oburzeni

Niedawno Londyn świętował hucznie diamentowy jubileusz królowej Elżbiety II. Wkrótce stolica Wielkiej Brytanii znów znajdzie się w centrum uwagi całego świata.

Przez najbliższe tygodnie będzie przecież gościła letnie igrzyska olimpijskie. Brytyjskich sportowców do walki o medale ma zagrzewać... niecodzienna wersja hymnu Zjednoczonego Królestwa. Dziewięciu profesjonalnych muzyków, członków słynnej London Philharmonic Orchestra zasiadło za kierownicami dziewięciu samochodów słynnej marki Mini, limitowanej edycji London 2012, by wykonać nie mniej słynny utwór "God Save the Queen". Dyrygował Gareth Newman, a w roli instrumentów wystąpiły klaksony samochodowe, zastępując instrumenty używane na co dzień przez filharmoników: klarnety, trąbki itp.

Reklama

Ciekawe, czy brytyjskie poczucie humoru pozwoli przyjąć "zmotoryzowaną" wariację na temat narodowego hymnu z sympatią i uniknąć dyskusji, jakie wzbudziło choćby kontrowersyjne wykonanie Mazurka Dąbrowskiego przez Edytę Górniak podczas piłkarskich mistrzostw świata w Korei.

Warto dodać, że Mini jest uznawane na Wyspach Brytyjskich za markę w pełni rodzimą, powód do narodowej dumy. Jak to napisał jeden z miejscowych internautów: "Mini jest produkowane w angielskim Oksfordzie przez angielskich w większości robotników. Silniki i inne podzespoły powstają w angielskim Swindon. BMW jest tylko właścicielem praw do nazwy Mini. To za mało, by uznać ten samochód za niemiecki. Tak jak Chrysler nie jest włoski, chociaż należy do Fiata".

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy