Czy FSO wciąż liczy na "rycerza na białym koniu"

Żyła sobie kiedyś księżniczka - marzycielka. Kapryśna i wybredna. Dlatego wciąż samotna. Mijały lata, a ona wciąż śniła o rycerzu na białym koniu, który zdobędzie jej serce i zapewni dobrobyt. Zamek popadał w ruinę, dziewczę goniło już resztkami urody, zawsze zresztą dość wątpliwej, czekało na swego wybawcę. Niestety, nadaremnie.

Zaniepokojony król, chcąc uspokoić poddanych, rozsiewał pogłoski, że owszem, wybranek się pojawił, ale nie życzy sobie na razie, by ujawniać jego tożsamość. Bądźcie jednak dobrej myśli. Szczęśliwy finał jest blisko...

Ta bajeczka przeniesiona we współczesne realia jako żywo przypomina niekończącą się opowieść pt. "Fabryka Samochodowych Osobowych na Żeraniu czeka na inwestora". W roli rozkapryszonej, nienachalnie urodziwej, podstarzałej panny na wydaniu występuje warszawska FSO, w charakterze jej bogatego, wspaniałomyślnego wybawcy... No właśnie, kto?

Ostatnio mówiło się, że owym konkurentem jest kanadyjska firma Magna International, która miałaby w dawnej fabryce warszaw, polonezów i lanosów ulokować produkcję modelu infiniti. Dziennikarze tygodnika "Motor" postanowili zweryfikować te pogłoski u źródła.

Lea Treese, rzeczniczka europejskiego oddziału Magny w przesłanym w odpowiedzi na pytania czasopisma oświadczeniu napisała, że ze względu na niepewną sytuację w przemyśle motoryzacyjnym i przedłużające się negocjacje firma nie zamierza obecnie inwestować w Warszawie.

Reklama

Przyszłości FSO miało być poświęcone niedawne posiedzenie sejmowej komisji gospodarki. Ku rozczarowaniu tego gremium i zaproszonych gości z branży, narzekających, że są w tej sprawie zwodzeni co najmniej od roku, wiceminister gospodarki Grażyna Henclewska odmówiła jednak informacji na ten temat, twierdząc, że ich podanie mogłoby spowodować zerwanie toczących się rozmów. "Strony nie życzą sobie upubliczniania" - oświadczyła pani wiceminister.

Jak widać, ktoś tu blefuje. Albo rzeczniczka Magny, usiłując w ten sposób wywrzeć presję na polskich negocjatorach i wymóc większe wsparcie finansowe ze strony naszego państwa. Albo urzędnicy resortu gospodarki, którzy robią dobrą minę do złej gry i, zasłaniając się jakże wygodną formułką tajemnicy handlowej, kryją własną bezradność. W rzeczywistości nie ma żadnych rozmawiających "stron" ani konkretnych projektów.

Patrząc realnie, trudno jakoś uwierzyć w "rycerza na białym koniu", który cudownie odmieni los FSO. Motoryzacyjna branża w Europie przeżywa kryzys. Potentaci rezygnują z planowanych inwestycji (ostatnio uczynił to Fiat). Nadwyżka mocy przerobowych w fabrykach samochodów powoduje, że dochodzi do tak egzotycznych kontraktów, jak choćby produkcja nowych mercedesów we francuskich zakładach Renault. Byłoby dziwne, gdyby w obecnej sytuacji ktoś trzeźwo myślący zainteresował się opustoszałymi halami nieczynnej fabryki w relatywnie drogiej stolicy kraju słynącego z wojowniczych, mających wielkie aspiracje związków zawodowych.

Nie chcemy być czarnowidzami, ale obawiamy się, że za rok posłowie znów usłyszą, że "rozmowy trwają" i ze względu na ich dobro nie wolno ujawniać żadnych szczegółów.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy