A Kurski nie zwalnia!
Jacek Kurski znów złamał przepisy drogowe. Tym razem europoseł PiS pędził za szybko drogą przez powiat człuchowski w województwie pomorskim.
Do zdarzenia doszło w listopadzie, ale dopiero teraz rozszyfrowano twarz kierowcy z zapisu z fotoradarów - dowiedział się reporter RMF FM Wojciech Jankowski.
4 listopada ubiegłego roku fotoradar zrobił zdjęcie samochodu, które jechało 127 kilometrów na godzinę przez przejazd kolejowy niedaleko Człuchowa. W tym miejscu ograniczenie wynosiło 50 kilometrów na godzinę.
- Ustalenie tożsamości kierowcy wymagało czasu. Dziś otrzymaliśmy odpowiedź, kto jechał samochodem - powiedział RMF FM Dariusz Kłudka z Komendy Powiatowej Policji w Człuchowie. To Jacek Kurski, europoseł, który objęty jest immunitetem poselskim. Jak dodaje, do tej chwili obecnej mandatu nikt nie uregulował. Być może pan Kurski jeszcze o tym nie wie - zaznacza.
Jacek Kurski przyznaje, że rzeczywiście został złapany w Człuchowie. Zapewnia jednak, że mandat zapłacił. Jako dowód przesłał nam kopię dokumentu. Jednocześnie jednak przyznał, że tak często zdarza mu się przekraczać prędkość, że nie jest pewien, czy to akurat mandat za to właśnie wykroczenie.
- Nie wiem, jakiej wysokości. Nie wiem gdzie, w Człuchowie czy w Chojnicach; gdzieś na trasie do Brukseli - przyznał w rozmowie z dziennikarką RMF FM Jacek Kurski.
Przypomnijmy, w październiku ubiegłego roku Jacek Kurski tak bardzo spieszył się na otwarcie swojego biura poselskiego w Olsztynie, że również złamał przepisy. Jechał za szybko, potem zaparkował w niedozwolonym miejscu i nie zapłacił za parkowanie. Europoseł tłumaczył, że pędził, bo nie mógł spóźnić się do biura.
Mandatu nie dostał, ponieważ chroni go immunitet. Policjanci mogli go tylko pouczyć.
Niecały rok wcześniej Kurski został zatrzymany przez warmińsko-mazurską policję za podłączenie się do policyjnego konwoju. Wtedy również nie dostał mandatu, dostał za to od nas znaczek ze świętą krową i napisem "Uwaga! Polityk za kierownicą".
Pędząc na światłach awaryjnych krajową "siódemką", dosłownie przykleił się do tyłu radiowozu. Policjanci pomyśleli, że to próba odbicia bandyty i wezwali posiłki. Dopiero blokada koło Ostródy zatrzymała szarżującego posła. Jacek Kurski spieszył się wówczas na spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim.