Węgierski przekręt kosztował 12 000 zł. Inspektorzy znów mieli rację

"Krokodyle" nie dali się wpuścić w maliny i nieudany węgierski przekręt kosztował przewoźnika 12 000 zł. Inspektorzy wiedzieli, że kluczowa przy tej kontroli była data pierwszej rejestracji ciągnika.

Inspektorzy z kędzierzyńsko-kozielskiego oddziału WITD w Opolu we wtorek 5 kwietnia zatrzymali do sprawdzenia zespół pojazdów należący do węgierskiego przewoźnika, którym realizowano międzynarodowy transport elementów stalowych.

W trakcie weryfikacji dokumentów "Krokodyle" zorientowali się, że pomimo tego, że ciągnik siodłowy został po raz pierwszy zarejestrowany 27 września 2006 roku, to w kabinie zamontowany był analogowy tachograf.

Warto bowiem wiedzieć, że pojazdy ciężarowe dopuszczone do ruchu po raz pierwszy od 1 maja 2006 r. powinny być wyposażone już w cyfrowe urządzenia rejestrujące. Jakim cudem zatem "tacho" na tarczki znalazło się w kabinie Volvo? Tego już się pewnie nie dowiemy.

Reklama

Węgierski przekręt kosztował 12 000 zł, ale kierowca nie stracił prawa jazdy

Ostatecznie za stwierdzone naruszenie inspektorzy ITD wszczęli postępowanie administracyjne za wykonywanie międzynarodowego przewozu drogowego pojazdem niespełniającym odpowiednich wymogów w łącznej kwocie 12 000 złotych.

Co ciekawe, "Krokodyle" nie zatrzymali kierowcy Volvo prawa jazdy, a więc nie dopatrzyli się chociażby braku rejestracji czasu pracy czy używania kilku wykresówek za co od 1 stycznia 2022 roku grozi 3-miesięcznym zatrzymaniem prawa jazdy.

Jeżeli polskie służby kontrolne stwierdzą manipulacje lub brak rejestracji czasu pracy, kierowcy z zagranicy wręczają ważne 72 godziny pokwitowanie, na podstawie którego może jeszcze kontynuować jazdę. W przypadku polskiego prawa jazdy, kierowca otrzyma pokwitowanie ważne tylko 24 godziny.

Pomagajmy Ukrainie - Ty też możesz pomóc

***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: ciężarówki | tachograf | Volvo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy