Coraz trudniejsza sytuacja w transporcie. Rośnie fala bankructw

Polska branża transportowa znalazła się w szalenie trudnej sytuacji. Rosnące koszty prowadzenia działalności, niekorzystne przepisy unijne oraz niepewna sytuacja gospodarcza już teraz doprowadziły do zamknięcia wielu spółek. Kolejne stoją na krawędzi bankructwa lub ogłaszają daleko idące restrukturyzacje, co wiąże się ze zwolnieniami. Niestety optymizmem nie napawają perspektywy na przyszłość.

Podczas gdy jeszcze do niedawna polska branża transportowa stanowiła drugą siłę w Europie, obecnie coraz więcej firm logistycznych zmaga się z narastającymi problemami. Eksperci alarmują, że zadłużenie rodzimych firm stale rośnie, a co trzecie przedsiębiorstwo z branży logistyczno-transportowej jest zmuszone do wprowadzania zmian w strategii zarządzania. Co więcej - tylko w pierwszym kwartale tego roku 120 przewoźników ogłosiło bankructwo, a 1400 znalazło się w restrukturyzacji. 

Z danych opublikowanych przez "Rzeczpospolitą" wynika, że sektor transportowo-spedycyjno-logistyczny ma ponad 1,3 mld zł przeterminowanych zobowiązań finansowych. Pojawiają się także sygnały, że przedsiębiorcy nie będą w stanie dłużej funkcjonować, ponosząc straty. Co trzecie przedsiębiorstwo z branży logistyczno-transportowej przewiduje zwolnienia pracowników w drugim kwartale tego roku.

Reklama

Polski sektor transportowy w poważnym kryzysie

Eksperci nie mają złudzeń. Problemem polskich firm są nie tylko stale rosnące koszty prowadzenia działalności spowodowane m.in. wciąż widoczną inflacją oraz galopującymi cenami energii, ale też niepewna sytuacja gospodarcza i ograniczenia przewozów związane z wojną w Ukrainie. Jeszcze kilka lat temu za wschodnią granicę jeździła niemal 1/4 polskich przewoźników. Obecnie transport do Rosji lub Białorusi jest niemal całkowicie niemożliwy. Jednocześnie duże ograniczenia wprowadzono także na Ukrainę.

Nie bez znaczenia są także niekorzystne przepisy nakładane przez Unię Europejską, w tym tzw. pakiet mobilności. Zgodnie z jego założeniami, już od tego roku firmy spedycyjne muszą przygotować się na wydatki związane z wymianą tachografów we wszystkich ciężarówkach z rocznika 2019 lub starszych. To może wiązać się z wydatkiem rzędu kilku tysięcy złotych na jeden pojazd. Nie trzeba być matematykiem, by wyliczyć, jak dużym kosztem może okazać się unijna zmiana przepisów dla przedsiębiorców dysponujących kilkudziesięcioma ciężarówkami. Kierowców dziwi także fakt wprowadzenia wymogu powrotu samochodów do bazy macierzystej co 3 tygodnie. Zdaniem przewoźników obowiązek ten nie tylko nakłada na firmy dodatkowe koszty, ale też przeczy jakimkolwiek zasadom ekologicznego transportu.

Przewoźnicy się nie poddają i szukają pomocy

Branża transportowa się nie poddaje i nieustannie szuka wsparcia wśród polityków. Jak podkreślają przewoźnicy - bez zaangażowania rządu, perspektywy polskich firm nie napawają optymizmem. Wśród pomysłów, które zdaniem przedsiębiorców mogłyby uzdrowić branżę, pojawiają się m.in. te dotyczące zwrotów akcyzy za paliwo czy wprowadzenia stawki minimalnej w transporcie.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: waga ciężka | transport | kryzys
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy