Znaleziony w garażu Trabant sprzedany. Cena zaskakująca!
Znaleziony w lubelskim garażu Trabant ma już nowego właściciela. Zainteresowanie samochodem przerosło oczekiwania!
Lublin odziedziczył samochód po mężczyźnie, który nie miał spadkobierców. Gdy mężczyzna zmarł, na własność miasta przeszło mieszkanie, garaż, a w nim... Trabant. Początkowo komornik uznał, że samochód nie ma żadnej wartości i auto miało trafić na złom. Sprawa trafiła jednak do mediów i... wzbudziła zainteresowanie.
Po publikacjach zgłosił się pierwszy chętny, który za auto zaproponował 600 zł. W tym trybie miasto nie mogło jednak samochodu sprzedać, trzeba było ogłosić przetarg. I tu kolejne zaskoczenie - oferty przychodziły pocztą jedna po drugiej. Kolejny szok urzędnicy przeżyli, gdy otwierali oferty. Najpierw były propozycje odkupienia auta za 1000, 1200 zł. Potem pojawiła się kwota 3 tys., a następnie... 5 tys!
Chętnych do kupienia sędziwego auta było aż 17 osób. - To było dla nas ogromne zaskoczenie - mówi Małgorzata Zdunek, wicedyrektor Wydziału Gospodarowania Mieniem lubelskiego ratusza. Jak dodaje, lubelski ratusz od teraz będzie baczniej przyglądał się przedmiotom, które otrzymuje w drodze spadkobrania. - Może znowu znajdziemy jakieś perełki - żartuje.Sprzedany samochód to Trabant 601 w wersji inwalidzkiej z 1979 roku, auto ma tylko 35 tysięcy kilometrów przebiegu, ale od dłuższego czasu nie było używane, stąd jego stan nie jest najlepszy. Cena wywoławcza wynosiła tyle, ile zaoferował pierwszy chętny, czyli 600 zł.