Subaru Impreza kontra Mitsubishi Lancer – który z nich jest szybszy?

13 marca, na torze wyścigowym nieopodal Kielc, odbyła się piąta już edycja wielkiego starcia pomiędzy właścicielami rajdowych potworów spod znaku Subaru i Mitsubishi. Zawodom objętym patronatem m.in. Interii towarzyszyły nie tylko duże emocje, ale też zmienne warunki pogodowe.

"Co było pierwsze? Jajko czy kura?" - tym odwiecznym pytaniem, nawiązującym bezpośrednio do rywalizacji dwóch najsłynniejszych samochodów rajdowych, rozpoczął swoje powitalne przemówienie Maciej Wisławski. Słynny pilot i kierowca rajdowy jest także honorowym instruktorem Szkoły Jazdy Subaru - głównego organizatora wydarzenia. Pytanie to zostało o tyle dobrze sformułowane, że podobnie jak w przypadku słynnej ewolucyjnej zagwozdki, podobnie trudny do rozstrzygnięcia wydaje się dylemat postawiony w tytule naszego artykułu.

Zarówno Subaru Impreza jak i Mitsubishi Lancer to japońskie samochody, które wielokrotnie rywalizowały na odcinkach rajdowych całego świata. Ten pierwszy, rozsławiony przede wszystkim przez słynnego Szkota - Colina McRae, zdobył swoje upragnione mistrzostwo już w 1995 roku. Mitsubishi za sprawą niesamowicie uzdolnionego Fina - Tommi Mäkinena, sięgnęło po puchar zaledwie rok później. Prze lata rywalizacji oba modele toczyły niemalże równą walkę, zarówno w najwyższych seriach rajdowych WRC, jak i w niższych klasach A8, N4 oraz HR. Choć obecnie topowe modele Imprezy oraz Lancera, oznaczone jako STi (w przypadku Subaru) i Evo (w przypadku Mitsubishi) zniknęły z oferty japońskich producentów, to wciąż dla wielu osób stanowią jedyny i słuszny synonim prawdziwie wyczynowego pojazdu.

Reklama

Przekonać się o tym mogliśmy za sprawą wydarzenia zorganizowanego na popularnym torze wyścigowym zlokalizowanym w Miedzianej Górze, koło Kielc. Wielkie starcie "Subaru Impreza vs. Mitsubishi Lancer" to seria utrzymanych w konwencji rywalizacji imprez, których głównym celem jest zintegrowanie fanów obu kultowych marek, a także doskonalenia techniki sportowej jazdy. Formuła zawodów ma na celu wyłonienie zwycięskiego samochodu, a także porównanie najszybszych kierowców, z których zdobywca pierwszego miejsca, otrzymuje przejściowy puchar. 

Tegoroczna, piąta edycja wydarzenia, przyciągnęła na linię startową 30 zawodników, z których większość zasiadła za kierownicami samochodów Subaru. Nierówność stawki nie tylko nie zniechęciła właścicieli wyczynowych Mitsubishi, ale dodatkowo zmotywowała do jeszcze bardziej zaciętej walki. Upust emocjom dawano już podczas pierwszych, testowych przejazdów, które z uwagi na mokry asfalt, nierzadko kończyły się jazdą na granicy przyczepności.

Organizator imprezy, podkręcił dodatkowo tempo zawodów, ustanawiając najdłuższą z możliwych konfiguracji toru. Długa i skomplikowana nitka, pełna zacieśniających się zakrętów oraz szykan, swój finał miała na samym końcu słynnego "leśnego" odcinka, nieco żartobliwie nazywanego "polskim Nordschleife".

Podczas pięciu przejazdów pomiarowych, poprzedzonych zapoznaniem z trasą i wspomnianymi przejazdami treningowymi, sumowano czasy zawodników. Klasyfikacja obejmowała zarówno tabelę indywidualną, jak i zespołową.

W tej pierwszej bezsprzecznie najlepsi okazali się kierowcy Lancerów Evo. Waldemar Kluza oraz Daniel Stawiarski udowodnili swoją dominację na torze, zajmując kolejno pierwsze oraz drugie miejsce. Trzeci na podium stanął Marcin Markowicz, reprezentujący drużynę Subaru.

Niestety niesamowite tempo i świetnie przygotowane samochody kierowców Mitsubishi, nie wystarczyły do wyrwania nagrody głównej w klasyfikacji drużynowej. W ogólnym rozrachunku to Subaru okazało się lepsze. 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy