Maluch dla Toma Hanksa dotarł do USA!

Odrestaurowany Fiat 126p, który został specjalnie przygotowany dla hollywoodzkiego aktora, doleciał za ocean.

Maluch już jest ładowany do samolotu / Fot. Monika Jaskólska
Maluch już jest ładowany do samolotu / Fot. Monika JaskólskaInformacja prasowa (moto)

Niesamowita historia zainteresowania Toma Hanksa poczciwym Maluchem oraz inicjatywa Moniki Jaskólskiej, aby podarować aktorowi taki samochód, przy okazji zbierając fundusze dla bielskiego szpitala pediatrycznego, pomału dobiega końca. Wyjątkowy Fiat 126p w niedzielę wieczorem dotarł na warszawskie Okęcie, a w poniedziałkowe popołudnie wyleciał za ocean. Podróż przebiegła bez zakłóceń i samochód znajduje się już w Kalifornii, obecnie trwają formalności rejestracyjne.

Spotkanie z Tomem Hanksem i przekazanie mu Malucha zostało zaplanowane na 30 listopada w Los Angeles o godzinie 15:00 czasu lokalnego, w jednym ze studiów filmowych. Poza pomysłodawczynią projektu, Moniką Jaskólską, pojawi się tam Rafał Sonik (który ufundował samochód), Krzysztof Hankus (odpowiedzialny za renowację karoserii i zawieszenia), Piotr Kowalski (odpowiedzialny za transport auta) oraz Stefan Malczewski (członek zarządu LOT-u, którym Maluch leci do Stanów).

Pomysł sprezentowania aktorowi Fiata 126p wpadł do głowy Monice Jaskólskiej jesienią ub.r. Hanks opublikował w internecie zdjęcie wykonane w momencie, gdy otwierał drzwi do sfatygowanego "malucha". "I'm so excited about my new car!! (Jestem taki podekscytowany moim nowym autem)" - podpisał je.

Bielszczanka podzieliła się pomysłem na Facebooku. Zaczęła się zbiórka funduszy. Jaskólska zaproponowała, by pieniądze, które zostaną po zakupie, zasiliły konto bielskiego szpitala pediatrycznego. Odzew bielszczan był entuzjastyczny. Akcja ruszyła pod koniec roku i odbiła się szerokim echem w mediach na świecie. Pojawili się sponsorzy, którzy sfinansowali zakup auta i jego remont.

O akcji dowiedział się Hanks. W mailu do Jaskólskiej przyznał, że nieco żartował z samochodu, ale dodał, iż bardzo mu się on podoba. Zaprosił bielszczankę do Stanów Zjednoczonych i zadeklarował, że wesprze bielski szpital pediatryczny. Pod koniec października bielszczanka w Los Angeles spotkała się z gwiazdorem. Obiecał jej wtedy, że odwiedzi Bielsko-Białą. "Myślę, że stanie się to już raczej w przyszłym roku. To jednak zależy tylko od Toma. On ma tak bardzo napięty kalendarz" - powiedziała Jaskólska.

Bielszczanka chce osobiście pokazać aktorowi miasto. "Jego stać na wszystko, ale żadne biuro podróży nie zaoferuje wycieczki po Bielsku-Białej od strony mieszkańca, moimi oczyma. Chcę pokazać mu swoje Bielsko-Białą. Będzie ognisko, duszonki, góry, stare kamienice" - powiedziała.

Fiat 126p, którego otrzyma gwiazdor kina, do Bielska-Białej trafił z Suwałk, gdzie został kupiony za 8,5 tys. zł. Był turkusowy, ale po gruntownym remoncie stał się biały. "Wróciliśmy w ten sposób do oryginalnego koloru. Odnaleźliśmy dokumenty, z których wynikało, że ten model, gdy zjeżdżał z taśmy montażowej, był biały" - powiedziała Monika Jaskólska.

Bielszczanka zapewniła, że samochód prowadzi się świetnie, ale trzeba się przyzwyczaić do pewnych niedoskonałości. "Jestem przyzwyczajona do automatycznej skrzyni biegów, więc musiałam przestawić na manualną. Nie ma też wspomagania. Oczywiście, są mankamenty, który utrudniają jazdę, ale po jakimś czasie zaczyna się te uroki doceniać. Sama miałam dwa +Maluchy+, więc wróciły wspomnienia" - powiedziała. Jak dodała, na drodze udało się jej rozpędzić fiacika do prędkości 100 km na godz.

We wnętrzu auta użyta została m.in. wysokiej jakości skóra. Pojawiły się też drobne elementy nawiązujące do Bielska-Białej oraz detale związane z jego hobby, czyli klawisze z maszyny do pisania, których pasjonatem jest Hanks. Daniel Kasprzyk z firmy BB Oldtimer Garage, która remontowała samochód, powiedział, że prace były gruntowne. "Wszystkie części, których użyliśmy były oryginalne, jednak tego +Malucha+, który zjechał z taśmy w tym obecnym jest nie więcej niż 20 proc." - dodał.

Przed wyjazdem z Bielska-Białej samochód przeszedł jeszcze dodatkową kosmetykę. "Dopieściliśmy go przed podróżą do Stanów Zjednoczonych, żeby lśnił i był jak cukiereczek" - wyjaśniła Jaskólska.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas