Ten motor wbija gałki oczne w głąb czaszki
Ludzie imają się różnych sposobów, aby sprzedać oferowany towar. Zdarzają się ogłoszenia mniej lub bardziej zabawne. My trafiliśmy na bardzo zabawne... Za zgodą jego autora publikujemy je poniżej.
Słowem wstępu - sprzedaje swoją CBR'kę (z obietnicą, że jeździć już nie będę). No i baba jak to baba - stosując metody lepsze od Bonda podsłuchując, knując i szantażując dowiedziała się, że w super tajnym garażu stoi moja nowa zabawka.
Szantażem ponownie zostałem zmuszony żeby ją przewieźć... Manetka się omckła, 250 wskoczyło na licznik i jakoś tak wyszło, że zielone z przerażenia babsko zagroziło rozwodem i kazało pozbyć się bohatera niniejszej aukcji.
Jako, że rozdzielności majątkowej nie mamy (a warto - pamiętajcie na przyszłość) taniej wyjdzie jednak jej nie wk... (bardziej) i udawać, że zamierzam sprzedać motor. I tak oto powstała ta aukcja. Jest bo być musi - żeby wykazać dobrą wolę moją.
Motoru sprzedać wcale nie chcę, bo jest świeżutki i ładniutki i bez jednej rysy i w ogóle u lala, i jak zechce ktoś kupić będę warczał.
Z ceny nie zejdę nawet o centa i w ogóle to najchętniej - proszę nie dzwonić.
Jeśli już jednak ktoś sie trafi kto będzie bardzo zainteresowany i kogo nie zniechęcę - do jazd testowych motoru nie dostanie (chyba ze pieniądze na stole przedtem położy), bo w wypadku szlifa podczas testów - mógłbym nie wytrzymać i wyrwać wątrobę ze złości.
Motor wbija gałki oczne w głąb czaszki, zdejmuje wszystkie simlocki odpowiedzialności i sprawia że ponosi kierowcę fantazja. 299 km/h na liczniku widzimy szybciej niż nasza świadomość zdąży zauważyć, że przyspieszamy.
Ogólnie jest Wściekle. (przez pierwsze dni czułem co prawda dziwnie niepokojący zapach towarzyszący jeździe na CBR'ce ale potem zidentyfikowałem go jako kupa w majtkach i przestałem się przejmować).
Motor ten nie jest dla ludzi rozsądnych, ale z drugiej strony nikt rozsądny (ba - nikt normalny) - NIE KUPUJE litrowego, 190-cio konnego motocykla.
Jeśli jednak ktoś będzie chciał kupić moje dziecko (lub żonę) proszę (nie)dzwonić lub (nie)pisać? (...)