Ktoś zaparkował hulajnogę 40 metrów nad ziemią. Akcja strażaków w Krakowie
Jak hulajnoga znalazła się na szczycie pylonu 40 metrów nad ziemią? Na to pytanie wciąż nie ma odpowiedzi. Do nietypowego zdarzenia doszło w czwartek w Krakowie, na kładce technologicznej nad Wisłą. Konstrukcja nie jest udostępniona dla pieszych, a wejście na nią jest zabronione.

Spis treści:
- Hulajnoga na pylonie nad Wisłą. Interwencja strażaków w Krakowie
- Jak hulajnoga trafiła 40 metrów nad ziemię?
- Kto jest właścicielem hulajnogi "zaparkowanej" na moście?
Hulajnoga na pylonie nad Wisłą. Interwencja strażaków w Krakowie
Nietypowe zgłoszenie trafiło do służb przez Centrum Powiadamiania Ratunkowego. Mieszkańcy zauważyli elektryczną hulajnogę stojącą na pylonie kładki łączącej krakowskie Przegorzały z Pychowicami. Konstrukcja znajduje się około 40 metrów nad ziemią i służy jako magistrala wodociągowa należąca do Wodociągów Miasta Krakowa.
Obiekt nie jest częścią infrastruktury pieszej. Dostęp mają do niego wyłącznie pracownicy techniczni.
Na miejsce skierowano grupę wysokościową Państwowej Straży Pożarnej w Krakowie. Wodociągi Miasta Krakowa potwierdziły, że zdarzenie nie wpłynęło na funkcjonowanie magistrali wodociągowej.
Jak hulajnoga trafiła 40 metrów nad ziemię?
Jak czytamy w artykule Aleksandry Czurczak w Interia Wydarzenia, nie wiadomo, kto odpowiada za ten incydent ani jak dokładnie doszło do umieszczenia hulajnogi w tak trudno dostępnym miejscu.
Wejście na konstrukcję jest nielegalne i możliwe wyłącznie przy użyciu technicznej drabinki prowadzącej na szczyt pomostu. Sam pylon ma około 40 metrów wysokości, co oznacza, że ktoś musiał wynieść tam ważący kilkanaście kilogramów pojazd.
W przeszłości pojawiały się propozycje, by kładkę zaadaptować do ruchu pieszego lub rowerowego, jednak ze względów bezpieczeństwa nie została udostępniona mieszkańcom. Wchodzenie na konstrukcję bez zezwolenia może być traktowane jako naruszenie przepisów o bezpieczeństwie publicznym.
Kto jest właścicielem hulajnogi "zaparkowanej" na moście?
Jak ustalono, pojazd należy do jednej z firm świadczących usługi wypożyczania hulajnóg elektrycznych. Operator nie odpowiedział dotychczas na pytania dotyczące incydentu ani nie podał, w jaki sposób urządzenie mogło znaleźć się w tak trudno dostępnym miejscu.
Policja potwierdziła, że prowadzi czynności wyjaśniające. Sprawdzane jest, czy doszło do złamania przepisów o bezpieczeństwie publicznym lub naruszenia infrastruktury technicznej. Zgodnie z Kodeksem wykroczeń, za wejście na obiekt niedostępny dla osób postronnych grozi kara grzywny nawet do 5 tys. zł.










