Wściekły Hamilton zarzucił sabotaż zespołowi

Uszkodzenie łożyska na wale korbowym bolidu Brytyjczyka Lewisa Hamiltona było powodem wybuchu silnika w samochodzie obrońcy tytułu mistrza świata Formuły 1 podczas wyścigu o Grand Prix Malezji na torze Sepang.

W niedzielę 2 października prowadzący w wyścigu w Malezji Hamilton musiał się wycofać na szesnaście okrążeń przed metą. Do awarii doszło w nowym silniku Mercedesa, na którym wcześniej przejechano zaledwie 618 km.

W najbliższą niedzielę, podczas Grand Prix Japonii na torze Suzuka, Brytyjczyk skorzysta z jednostki poprzednio używanej w Singapurze. Jego partner z teamu Nico Rosberg będzie miał w bolidzie ten sam motor, który sprawdził w Malezji, gdzie Niemiec był trzeci.

Jak ustalono, awaria łożyska doprowadziła do utraty ciśnienia oleju w silniku, co spowodowało jego zatarcie.

Reklama

Tuż po wyścigu na torze Sepang Brytyjczyk wprost zażądał od swojego zespołu wyjaśnień dotyczących powtarzających się powodów awarii jego jednostek napędowych.

"Mam wrażenie, że ktoś nie chce, abym obronił tytuł. Ale ja zapewniam, że się nie poddam. Taka sytuacja jak obecnie, nie jest do zaakceptowania" - grzmiał w boksie serwisowym Mercedesa zdenerwowany Hamilton.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy