Właściciel Lotus-Renault: Damy szansę Kubicy

- Lotus-Renault nie jest na sprzedaż - wyznał Gerard Lopez właściciel teamu Formuły 1 w rozmowie z dziennikarzami. Tym samym zaprzeczył doniesieniom prasowym. Biznesmen z Luksemburga, odniósł się także do sytuacji Roberta Kubicy i pozostałych kierowców teamu z Enstone.

Już w pierwszych słowach prasowej konferencji zorganizowaną przez Międzynarodową Federację Sportów Motorowych (FIA) Gerard Lopez skomplementował Roberta Kubicę. Wspomniał o tym, ile zespól zawdzięcza Polakowi. Jednocześnie podkreśla walory krakowianina, wobec medialnych spekulacji o możliwej zmianie zespołu przez Kubicę, kiedy powróci do ścigania.

"Jesteśmy zobowiązani wobec Roberta. Wykonywał dla nas niesamowite rzeczy. Znamy jego możliwości i według mnie każda stajnia będzie chciała go u siebie mieć, jeżeli wciąż potrafi jeździć jak kiedyś. Teraz musimy sprawdzić, czy zdoła powrócić, a o resztę będziemy martwili się później" - stwierdził Gerard Lopez.

Reklama

Właściciel teamu Lotus-Renault zaprzeczył prasowym doniesieniom, mówiącym o rychlej sprzedaży większościowych udziałów w teamie z Enstone, bowiem ten tkwi w ogromnych długach. Luksemburczyk nie kryl swojego poirytowania, na tak stawianą sprawę przez dziennikarzy. Ostro dementował wszystkie informacje o jakimkolwiek zamyśle pozbycia się akcji w Lotus-Renault.

"Za każdym razem mamy nowego kierowcę, za każdym razem kiedy coś ogłaszamy, gdy lecę do Brazylii czy Rosji czy gdziekolwiek indziej, to zakłada się, że szukam pieniędzy na zespół. Prawda jest taka, że działamy w wielu biznesach. Ten jeden (zespół Formuły 1 - przyp. redakcja), bo takie są fakty, jest jednym z tych, które będą kiedyś opłacalne. Jeszcze nie jest, ale musi na nas zarabiać. Zarabiamy pieniądze gdzie indziej. Szczerze mówiąc nie obchodzi mnie to w jakiejś większej mierze, ponieważ realia są takie, że będziemy tu przez długi czas. Wydaje mi się, że jako zespół przejęliśmy około 480 ludzi. To my uratowaliśmy te miejsca pracy i zaoferowaliśmy około 40 nowych posad. Fakty mówią same za siebie. Jestem bardzo zdenerwowany za każdym razem, gdy słyszę coś takiego. Wygląda to mniej więcej tak, jakby ktoś płakał, a nikt mu nie pomagał. Fakt jest faktem - inwestujemy, pozyskujemy nowych sponsorów" - powiedział Gerard Lopez na konferencji Międzynarodowej Federacji Sportów Motorowych (FIA).

Lopez odniósł się także do zarzutów kierowanych pod adresem kierowców Lotus-Renault Bruno Senny i Witalija Pietrowa. Zarzutów, które najkrócej można określić płaceniem za miejsce w składzie. Dostało się dziennikarzom.

"Co do naszych kierowców, nazywanie ich pay-driverami nie jest dla nich dobre i przykro mi z tego powodu. Według mnie nie ma zawodnika, który mógłby przynieść ze sobą wystarczająco dużo pieniędzy, by pchnąć ekipę taką jak ta naprzód. Wobec naszych chłopaków nie okazujecie szacunku" - wyznał Gerard Lopez.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy