Sensacje w Austrii! Tym razem Leclerc!

Charles Leclerc pokonał Lewisa Hamiltona w sesji kwalifikacyjnej przed Grand Prix Austrii, ale ustawienie na polach startowych niedzielnego wyścigu będzie jeszcze bardziej sensacyjne. W wyniku kary nałożonej przez sędziów na obrońcę tytułu mistrzowskiego w pierwszej linii zabraknie Mercedesa!

Przyzwyczailiśmy się niestety do tego, że w tegorocznych kwalifikacjach Formuły 1 nie łudzimy się co do szans Roberta Kubica choćby na wyjście z pierwszej fazy sesji. Nie inaczej było w sobotę w Austrii, gdzie Polak odpadł z Q1, podobnie jak jego kolega z zespołu George Russell. Obydwaj kierowcy Williamsa zajęli dwa ostatnie miejsca w klasyfikacji, podobnie jak w trzech wcześniejszych sesjach treningowych. Anglik był szybszy od Polaka.

Obok Kubicy i Russella po pierwszej fazie sesji kwalifikacyjnej odpadli także Sergio Perez, Lance Stroll i Daniił Kwiat. Po zakończeniu sesji dziewiętnasty w jej klasyfikacji Russell musiał tłumaczyć się przed sędziami z incydentu z Kwiatem w zakręcie numer 9 i otrzymał karę relegacji o 3 miejsca na polach startowych za zablokowanie rywala z Toro Rosso. Nad Hamiltonem z kolei zawisło spotkanie z sędziami za niebezpieczny manewr, który przerwał szybkie okrążenie Kimiego Raikkonena.

Reklama

Kierowcy Ferrari zdominowali Q2, ale wkrótce okazało się, że w samochodzie Vettela doszło do defektu i Niemiec nie wyjechał na Q3. Stwierdzono spadek ciśnienia powietrza w układzie pneumatycznym. Romain Grosjean, Nico Hulkenberg, Alexander Albon, Daniel Ricciardo i Carlos Sainz junior pożegnali się z sesją kwalifikacyjną w tej fazie.

Charles Leclerc nie dał szans rywalom w finałowej rozgrywce. Pokonał w Q3 Lewisa Hamiltona różnicą 0,259s czyli całkiem sporo, zwłaszcza biorąc pod uwagę niewielką długość austriackiej pętli i małą liczbę zakrętów. Zresztą już podczas wcześniejszych sesji kierowca z Monako imponował świetnym tempem, wygrywając drugi i trzeci trening. To druga pole position w karierze młodego kierowcy  Ferrari (pierwszą zaliczył w Bahrajnie). Lewis Hamilton i Max Verstappen uzupełnili czołową trójkę, wyprzedzając Bottasa, Magnussena i Norrisa.

Po zakończeniu sesji Hamilton otrzymał karę za blokowanie Raikkonena i spadł na piąte miejsce na polach startowych. Mistrz świata przyznał, że jego zespół nie docenił sensacyjnego tempa Ferrari w ten weekend.

Sobotnia wygrana Leclerca może być zapowiedzią niezwykłych emocji w wyścigu. Mercedesa czeka w niedzielne popołudnie bardzo trudne zadanie. 21-latek z Monako stoi przed wielką szansą przełamania zwycięskiej serii Mercedesa. Wyjątkowy apetyt na zwycięstwo przed austriacką publicznością będzie miał Verstappen - przecież Red Bull to austriacki zespół.

Leclerc wydaje się być na fali. Rozpocznie wyścig na oponach miękkich, podczas gdy kierowcy Mercedesa, a także Verstappen - na średnich. Może to mieć duży wpływ na przebieg wyścigu, ale biorąc pod uwagę upał zapowiadany na niedzielę, wydaje się, że to rywale Leclerca mogą być w nieco lepszej sytuacji. Czeka nas z pewnością ciekawa rozgrywka strategiczna pomiędzy zespołami.

Ustawienie na polach startowych będzie znacząco odbiegać od klasyfikacji sesji kwalifikacyjnej w wyniku kar nałożonych przez sędziów na kilku kierowców. Oprócz George’a Russella wystartują z końca stawki Alexander Albon i Carlos Sainz Junior. Kubica wyruszy zatem w niedzielę z siedemnastego pola. Z drugiej linii wyruszą Valtteri Bottas i Lando Norris, a z trzeciej Hamilton i Raikkonen. Kary relegacji o 5 miejsc za zamontowanie nowych komponentów w samochodach otrzymali także Nico Hulkenberg i Kevin Magnussen.

Pomimo zapowiedzi Claire Williams, strata zespołu Williamsa do rywali jest wciąż podobna, jak w poprzednich rundach, jeżeli uwzględnimy mniejszą długość toru i szybsze czasy okrążeń. Robert Kubica sprawiał wrażenie umiarkowanie zadowolonego. Powiedział, że zrobili najlepszy użytek z tego co mieli do dyspozycji.

Po ośmiu wyścigach zdominowanych przez Mercedesa, Grand Prix Austrii może być najciekawszym wyścigiem w tym sezonie. Leclerc i Verstappen mają wyjątkową szansę na pokonanie rywali z niemieckiego zespołu. Czy ją wykorzystają, przekonamy się w niedzielne popołudnie.

Grzegorz Gac

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy