Robert Kubica był już jedną nogą w Ferrari
Robert Kubica, polski kierowca Formuły 1, w ubiegłym roku podpisał wstępny kontrakt z teamem Ferrari. Umowa została zerwana ze względu na wypadek Polaka.
Taką wiadomość opublikował na swoim blogu znany i ceniony w świecie F1 brytyjski dziennikarz Joe Saward. Brytyjczyk jest przekonany, że gdyby nie dramatyczne wydarzenia z lutego tego roku Robert Kubica jeździłby we włoskim teamie.
"Pierwotnym planem Scuderii było zaangażowanie Roberta i włoski team miał z nim wstępny kontrakt, który podpisano na pewnym etapie zeszłego sezonu. Ta opcja powinna zostać wykorzystana w maju, ale Robert przebywający w szpitalu, z niepewną przyszłością, ostatecznie zniechęcił włoską stajnię".
To, że Ferrari od dawna interesowało się Polakiem nie jest żadną tajemnicą. Pierwsze przymiarki Roberta Kubicy do teamu z Maranello miały miejsce po fatalnym wypadku Felipe Massy na torze Hungaroring, kiedy Brazylijczyk został uderzony w kask sprężyną, która odpadła z bolidu Rubensa Barrichello jeżdżącego wówczas dla Brawn GP. Massa na dłuższy czas trafił do szpitala, a Ferrari pilnie poszukiwało zastępcy Brazylijczyka. Według niepotwierdzonych, aczkolwiek bardzo prawdopodobnych informacji, pierwotny wybór padł wówczas właśnie na Kubicę, który zjawił się w siedzibie zespołu, aby przymierzać fotel i ustalić szczegóły przejścia z BMW Sauber (ówczesny pracodawca Polaka). Ostatecznie do podpisania umowy nie doszło, a miejsce Massy zajął rezerwowy Luca Badoer, a docelowo Giancarlo Fisichella.
Massa wrócił do zespołu Ferrari w roku 2010 jednak jego wyniki nie były tak dobre jak przed wypadkiem. Szefowie teamu podpisali co prawda nowy kontrakt z Brazylijczykiem, który obowiązuje do 2012 roku, ale jak przekonuje Joe Saward w swojej publikacji, już wówczas głównym kandydatem, który miał zastąpić Massę po wygaśnięciu umowy, był Kubica. Niestety dramatyczny wypadek z lutego pokrzyżował plany krakowianina, a Ferrari wycofało się z pomysłu zatrudnienia Polaka.